W pierwszej kwarcie lepiej radziły sobie polkowiczanki. Już po 5 minutach gry było 4:13, a później 6:17, jednak przed pierwszą syreną oznaczająca przerwę, jeleniogórzanki dorzuciły 4 "oczka" i było 10:17. W drugiej odsłonie podopieczne Ralfa Koczwary poderwały się do walki, co w całym meczu było ogromną zasługą Blanki Warsińskiej i Mai Najmrodzkiej. W 16. minucie Wichoś objął prowadzenie 22:21, ale przyjezdne przebudziły się i do przerwy było 31:34. Trzecia kwarta mogła zaważyć na losach spotkania, bowiem nikt w porę nie zauważył, że czas na tablicy wyników znacznie przyspieszył i wobec tego nie było wiadomo ile rzeczywiście grano w trzeciej kwarcie. Z pewnością ubyło kilka minut, ale sędziowie zdecydowali, że gra będzie wznowiona od momentu, w którym zauważono awarię. Przed decydującą odsłoną było 37:44. W ostatniej kwarcie Wichoś przegrywał już 39:50, ale dzięki ambitnej postawie udało się doprowadzić do stanu 54:58 i takim wynikiem mecz się zakończył. Kto wie, co by było, gdyby grano rzeczywiste 40 minut...
Isands Wichoś Jelenia Góra - MKS Polkowice 54:58 (10:17, 21:17, 6:10, 17:14)
Wichoś: Warsińska 25, Najmrodzka 18, Sobrino Difur 6, Saran 3, Kiwak 2, Obuchowicz, Bielecka, Laps, Kucharska.
MKS: Pilichowska 20, Stępień 15, Piotrowicz 10, Klich 6, Bobowska 3, Witkowska 2, Babczyńska 2, Łagowska.