Dziś tłumek przed okienkami kasowymi zbiera się rzadko. Mimo lata i bardziej częstego podróżowania, coraz mniej osób decyduje się na jazdę pociągiem do miejsc letniego wypoczynku. I to mimo korzystnych ofert, które spółka PKP Intercity zaproponowała pasażerom.
– Jadę na wakacje do Mielna. Podróż koleją to w tym przypadku gehenna. Najpierw do Wrocławia, później przesiadka – pociąg do Kołobrzegu i stamtąd jeszcze autobusem. Wolę dojechać bezpośrednio na wybrzeże kursowym autokarem – wyjaśnia Marta Kozakowska.
Podróż koleją można jeszcze bardziej skomplikować wybierając połączenie do Kołobrzegu z dwoma przesiadkami: we Wrocławiu i w Poznaniu.
Wprawdzie w wakacyjnym rozkładzie jazdy pojawiły się udogodnienia dla turystów. Mogą dojechać bezpośrednio do Gdyni, Szczecina, Krakowa. Jednak – jak zauważyliśmy – oferta przewoźnika nie cieszy się spodziewanym zainteresowaniem. Spółka Intercity tłumaczy, że za wcześniej jeszcze na oceny, bo to dopiero trzeci tydzień wakacji. Sądząc po frekwencji na jeleniogórskim dworcu, rekordu przewozów koleją mieszkańcy i turyści wyjeżdżający i przyjeżdząjący do stolicy Karkonoszy nie pobiją.
– Nie poprawił się standard podróżowania. Wagony są stare i przybrudzone. W takim mieście, jak wasze, ciężko to zrozumieć. Przecież to region turystyczny. Koleje powinny ludzi przyciągać, a nie odstraszać – mówią Iwona i Sławek z centralnej Polski, którzy przyjechali na wakacje do Szklarskiej Poręby.
Przewoźnik przyznaje, że stan taboru, który dojeżdża do Jeleniej Góry, nie jest najlepszy. I nic nie wskazuje na poprawę tej sytuacji. Kursują tu stare wagony pamiętające jeszcze lata PRL. Nowsze kierowane są na strategiczne linie, po których jeżdżą pociągi ekspresowe i składy Intercity.
Kto chce wygodniej przejechać się pociągiem, musi najpierw spędzić ponad trzy godziny w niewygodnym, hałaśliwym i dusznym składzie do Wrocławia. Jak widać amatorów na taką przygodę z koleją brakuje.