Mieszkam w domu, w którym wszyscy umarli. Piotr Bratkowski
Piotr Bratkowski większości z nas znany jest ze swoich tekstów publicystycznych. Literatura, muzyka rockowa, sport, polityka – listę jego fascynacji można by jeszcze ciągnąć. To jemu zawdzięczamy wywiad – rzekę z Tomkiem Lipińskim „Dziwny, dziwny, dziwny”. Teraz podzielił się z nami swoją historią, historią rodziny zarówno od strony ojca, czyli Bratkowskich oraz Karczewskich – od strony matki. Równorzędnym bohaterem jest sytuacja społeczna, polityczna, ale także ekonomiczna, w jakiej przyszło żyć poszczególnym członkom rodziny. I zanim ktoś w tym miejscu westchnie, że to nie dla niego, to niech odetchnie , bo jakkolwiek te sformułowania brzmią, to książkę czyta się znakomicie. Co nie znaczy, że łatwo ją przyporządkować do jakiejś kategorii i definitywnie stwierdzić, że mamy do czynienia np. z autobiografią. Bo oczywiście są fakty, wydarzenia, umiejscowione w czasie i przestrzeni. Ale chyba najważniejsze są emocje, wzajemne relacje, czasami trudne i skomplikowane, prowadzące niejednokrotnie do konfliktów. Ich przywołanie jest próbą opowiedzenia siebie na nowo, właśnie przez pryzmat więzi z bliskimi. Trzeba odwagi, uczciwości i talentu, żeby tak bezkompromisowo potraktować swoją rodzinę. Odwaga i uczciwość nie wymagają chyba większego uzasadnienia, raczej podziwu. A talent? Zdecydowanie tak. Bo to jest wielka rzecz pisać szczerze a jednocześnie nie ocierać się o ekshibicjonizm, nie stawiać czytelnika w roli podglądacza. No i humor. Co jak co, ale śmiertelna powaga nie trzymała się rodziny Piotra Bratkowskiego. Nawet Alzheimer babci Karczewskiej bardziej niż narzekań i utyskiwań przysporzył kolejnych anegdot. I jeszcze takie dość istotne zdanie: „niech wyobraźnia hula”. Świetny wytrych do zmierzenia się z tajemnicami, niedopowiedzeniami, lukami czasowymi czy narracyjnymi. Niektóre udało się uzupełnić, inne pozostały w sferze domysłu. Dynamiczna, pełna życia, choć zapełniona umarłymi opowieść o rodzinie, gdzie czarny humor i powaga stoją obok siebie i wcale się nie kłócą. „Tego świata, z którego zapamiętałem różne strzępy i próbowałem je opisać, już nie ma. Wszyscy, którzy w nim mieszkali, umarli. A mnie się odechciewa pisać bez przerwy nekrologi i wspomnienia, uroczystości żałobnych jest tu i tak więcej, niż może przeżyć normalny człowiek. Koniec z pogrzebami: niech następny będzie już mój własny”. Piotr Bratkowski zmarł 28 września 2021 roku. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły co chciały. Andrzej Fedorowicz
Książki z nurtu Herstory odważnie wchodzą na księgarski rynek. Skoro rewolucja ma twarz kobiety i to kobiety wychodzą na ulice wykrzykując swoje zdanie, to i literatura musi znaleźć dla nich miejsce. Wśród współczesnych krytyczek i krytyków literackich krąży słuszna opinia, że „poważna” literatura do tej pory była zdominowana przez bohaterów męskich. Kobiety rzadko kiedy wybijały się na pierwsze miejsce, często tworzyły istotne, ale jednak tło. Stać w tle mężczyzn, rodzin, dzieci z pewnością nie chciały bohaterki książki Andrzeja Fedorowicza. Kobiety, których życie opisuje w kolejnych rozdziałach, odważnie szły po swoje. Walczyły, ale nie przeciw czemuś, one walczyły o coś, o swoje marzenia burząc uznany porządek społeczny i obalając stereotypy przyklejone do płci. Nie odwracały się za siebie, nie szukały akceptacji wśród otoczenia, podejmowały decyzje daleko wykraczające poza normy obyczajowe i oczekiwania innych. Burzycielki, gorszycielki, fanatyczki, marzycielki, buntowniczki uwielbiane i znienawidzone, podważające porządek społeczny i uciekające ze sztywnych ram. Kim były? Każdy z nas kojarzy nazwisko Marii Konopnickiej, Róży Luxemburg, Heleny Rubinstein, ale czy każdy zna szczegóły ich życia? Kto podczas nauki szkolnej dowiedział się, że Konopnicka opuściła męża zabierając ze sobą szóstkę dzieci, by mówiąc kolkwialnie klepać biedę ale na własnych warunkach? Kto z nas słyszał o Joannie Żubr walczącej w szeregach wojsk Napoleona, jedynej kobiecie oficer, która znalazła się wśród ofiar zbrodni katyńskiej, mistyczce i bizneswomam– pierwszej kobiecie ekskomunikowanej przez papieża, podróżniczce na cześć której nazwano jedną z pamirskich przełęczy, terrorystce za którą stanął naród, lekarce – samouczce, która leczyła carycę, czy gorszycielce narodu, walczącej o zrozumienie kobiet w sferze emocjonalnej i seksualnej. Zresztą istotą przypomnienia tych kobiet nie są wyłącznie ich indywidualne pasje i motywacje, ale przede wszystkim pokazanie miejsca kobiety w społeczeństwie polskim na przestrzeni wieków. Miejsca, z którego tych kilka bohaterek buntowniczek wyrwało się by rosiewać ziarno buntu. Gorąco zachęcam do lektury książki. Polecam kobietom i mężczyznom, bo mimo krnąbrnych i bezkompromisowych charakterów te panie nie walczyły z mężczyznami, one mężczyzn nawet bardzo kochały. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej
Okrutny książę. Holly Black
W tej powieści przenosimy się do świata elfów. Nie są to tacy elfowie jak w powieściach Tolkiena, są bardziej podobni do elfów z Celtyckich legend. Każdy elf ma swój własny charakterystyczny wygląd: niektórzy mają niebieską skórę, niektórzy mają ogony, istnieją też tacy, którzy posiadają cechy ropuch, albo są nieziemsko piękni. Łączy ich jednak jedno, większość z nich patrzy na ludzi jak na gorszy rodzaj, traktują ludzi ze wzgardą. Co ciekawe elfowie nie mogą kłamać, dlatego gdy chcą uniknąć wyjawienia prawdy mówią w sposób zagadkowy i zawiły, tak, żeby ich rozmówca musiał się domyślić co chcą mu powiedzieć.
Świat elfów poznajemy z perspektywy dwóch ludzkich sióstr: Taryn i Jude., które zostają porwane do świata elfów, tuż po zamordowaniu ich rodziców. Dziewczyny mają jeszcze jedną siostrę, która jest córką elfa i człowieka i bardziej pasuje do tego niezwykłego świata, pomimo tego chce się wyrwać do świata ludzi, wykorzystuje każdą okazję, żeby odwiedzić ludzki świat.
Sytuacja ludzi w świecie elfów jest bardzo zła. Zwykle są oni służbą. Ponadto czyha na nich wiele niebezpieczeństw. Na każdym kroku, nawet nieświadomie mogą zostać zatruci, albo zjeść elfi owoc, który wprowadza ich w stan błogostanu i są w stanie zgodzić się na wszystko. Szkoła dla ludzkich dziewcząt staje się koszmarem, kiedy okazuje się, że młody książę- Cardan, oraz jego świta, chcą się zabawić kosztem istot śmiertelnych które można zaczarować, zmanipulować i poniżyć. Valerian jest szczególnie okrutny, bardzo lubi się znęcać nad siostrami i grozić im na każdym, kroku śmiercią. Z grupy oprawców wyróżnia się Loki, który w pewnym momencie zaczyna dostrzegać urok Jude i zaczyna zachowywać się wobec niej życzliwiej, a nawet stara się roztaczać nad nią pewien rodzaj ochrony. W późniejszej części książki dowiemy się jednak o powodach zmiany nastawienia Lokiego, a także co się kryje za jego zachowaniem.
Samo zakończenie książki jest bardzo zaskakujące. Ma nastąpić zmiana władcy krainy elfów, jednak w ostatecznie królem zostanie bohater, którego nie spodziewalibyśmy się zobaczyć na tronie. W opowieści jest dużo zwrotów akcji, tych bardziej i mniej zaskakujących. Na pewno dostarczy Wam ona rozrywki.
Książka jest z gatunku tych przeznaczonych dla Young Adults, jednak ja się przy niej świetnie bawiłam. Książkę bardzo szybko się czyta, a świat jest dosyć dobrze stworzony, a sam pomysł na powieść jest dosyć ciekawy.
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej, w zciorach Dziecięco-Młodzieżowych. (PW)
Proszę mnie przytulić. Przemysław Wechterowicz, Emilia Dziubak
Jak zapewnić sobie udany dzień? Niezawodny sposób to mocne przytulenie kogoś. W przytulaniu siła – jest ono niezbędne do życia. Amerykańska psychoterapeutka Virginia Satir uważała, że „by przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu. By się rozwijać – dwunastu”. Przytulenie wpływa pozytywnie na nasze zdrowie oraz poprawia samopoczucie. Zatem róbmy to zdecydowanie jak najczęściej, tak jak zalecają nam to niedźwiadki – bohaterowie książki Przemysława Wechterowicza i Emilii Dziubak „Proszę mnie przytulić”. Doskonały duet autorów stworzył niezwykłą opowieść o niedźwiedziu, który zabiera swojego synka na wędrówkę po lesie, podczas której przytulają każde napotkane zwierzątko. To doskonała pozycja dla młodszych, jak i starszych dzieci. Okraszona pięknymi obrazkami bardzo prosta historia z prostym, wręcz banalnym przekazem. Książkę polecamy przeczytać zwłaszcza przy okazji obchodów Światowego Dnia Pluszowego Misia. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KS)