Mozaika. Śladami Rechowiczów. Max Cegielski
Już w trakcie czytania tej książki, wiedziałam, że będę chciała o niej napisać, podzielić się wrażeniami, no i oczywiście zachęcić innych do sięgnięcia po nią. Przez cały czas szukałam właściwych słów i sformułowań. I nic. Pustka. Czułam się bezradna jak Max Cegielski, który w pewnym momencie odnotowuje: „Spisuję losy pary, z której jedno jest zbyt chore, aby mówić, a drugie nie pamięta szczegółów. Podjąłem wyzwanie przekazania dziejów artystów do niedawna pomijanych przez historyków sztuki, do mnie należy odwalenie większości brudnej roboty. Ręce mi mdleją, jak przy układaniu szarych kamieni w barwną kompozycję. Męczy mnie wklejanie w tekst drobnych wydarzeń, z których jak oni muszę wyczarować fantastyczne światy, pokrywając je kolorową farbą”. Bo to tylko z czytelniczego punktu widzenia wydaje się być takie proste. Najczęściej zwracamy uwagę czy biografia jest gruba, czy może da się jednak przeczytać w parę wieczorów, no i czy jest dobrze napisana. Tylko co to właściwie znaczy? Przecież mamy do czynienia z czyimś całym życiem! Czy, uczciwie traktując sprawę, można wszystko zamknąć w jednym tomie? Wypisywać kategoryczne sądy, stawiać zdecydowane kropki? Nie wiem jaki impuls skierował mnie w stronę Hanny i Gabriela Rechowiczów. Niewiele o nich wiedziałam. Może bardziej niż o obrazach Gabra czy przestrzennych kompozycjach Hanny więcej słyszałam o łemkowskich saniach, będących elementem wystroju ich domu, wykorzystanych przez Andrzeja Wajdę we „Wszystko na sprzedaż”. Teraz wiem, że proces zapominania nie dotyczył tylko mnie. Ich kolorowa twórczość z okresu PRL-u nie wpisała się na stałe w historię sztuki. Patodeweloperka lat dziewięćdziesiątych zniszczyła większość autorskich dekoracji architektonicznych, głównie mozaik, tego niezwykłego artystycznego małżeństwa. Dopiero od kilku lat trwa próba wydobycia ich z niepamięci, czemu towarzyszy zachwyt i zachłyśnięcie się ich dorobkiem. Ta książka nie byłaby może tak niezwykła, gdyby nie drugi jej bohater – Max Cegielski. Autor, przyjaciel domu, dziennikarz, człowiek wielu pasji i zainteresowań – aby poskładać rozrzucone puzzle musi spełniać wszystkie te role jednocześnie i dodatkowo dopasować do czasu akcji, czyli przedstawić subiektywną historię Polski. A przy okazji załatwić parę ważnych dla siebie spraw. Przy czym nie skrywa swojej obecności ani towarzyszących emocji: fascynacji, zaciekawienia, ale i zmęczenia czy złości. Nietuzinkowi bohaterowie, świetna książka – dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Saturnin. Zdeněk Jirotka
Powieść humorystyczna z 1942 roku jest do dziś jedną z ulubionych książek Czechów, warto przeczytać, by dowiedzieć się, czemu wciąż nie traci na aktualności. Centralną postacią książki jest zagadkowy Saturnin, który pojawia się nagle w życiu 30-letniego narratora i jego rodziny. Dzięki niemu lekko nudnawe życie kawalera zmienia się w serię zabawnych przygód. Obok tej dwójki w powieści występują ciotka Katarzyna i jej syn Milouš, oboje czynią zakusy na spadek po żyjącym jeszcze dziadku. Dziadek, miłośnik elektryki, prawdziwa głowa rodziny. Doktor Vlach, wnikliwy i inteligentny obserwator życia i komentator bieżących wydarzeń oraz piękna panna Barbora, wyzwolona sportsmenka, o której względy zabiega zakochany narrator i niekoniecznie mający szczere zamiary Milouš. Wszyscy oni zostają przez powódź uwięzieni w domku dziadka, bez prądu i z kończącymi się zapasami jedzenia. Niemal jak w Dekameronie snują wieczorami opowieści. Każda z nich doskonale charakteryzuje kolejnego opowiadacza. W tzw. międzyczasie Saturnin dwoi się i troi, by to jego pan zdobył względy Barbory, doprowadzając ciotkę Katarzynę do wściekłości, a Milouša do poczucia żalu. Bo jak powiedział dziadek - dla Saturnina, dzięki jego fantazji, humorowi i zaskakującym procesom myślowym, nawet rozkład jazdy może być powieścią detektywistyczną. Angielski humor w czeskim wydaniu. Świetne, wyraziste postaci, inteligencja, humor i błyskotliwe monologi. Znakomita! Ponadczasowa! Absurdalna! Prima!
„Czytałem i śmiałem się często. Mina mi zrzedła, kiedy przeczytałem fragment, w którym doktor Vlach stwierdził, że śmiech „to reakcja na przeżyte w rzeczywistości lub wyobraźni niebezpieczeństwo, pojawia się często u osób o inteligencji niższej od przeciętnej”. Trudno. Czytałem dalej i śmiałem się tak samo często”. Artur Andrus (tekst z okładki)
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. Książka została wydana przez Wydawnictwo Afera z Wrocławia. W styczniu i w lutym w Wypożyczalni trwa promocja tego wydawnictwa, każdy kto wypożyczy książkę z Wydawnictwa Afera i zgłosi swój numer karty czytelniczej weźmie udział w losowaniu książek. Zapraszamy. (JJ)
Nawet potwory sprzątają! Jessica Martinello
Poznajcie sympatycznego potwora o imieniu Filbert, który uwielbia cukierki, grać w koszykówkę, ale nie cierpi sprzątać. Pewnego razu poznaje małego chłopca, który opowiada mu o istnieniu pożeracza zabawek, który wychodzi ze swojej kryjówki dopiero w nocy i zjada pozostawione na podłodze rzeczy. Dlatego Jaś zawsze przed snem porządkuje swój pokój aby ich nie zjadł pożeracz. Filbert słysząc tę opowieść szybko pobiegł do domu i…? No właśnie, czy Filbert zostanie przekonany i polubi sprzątanie? Przekonajcie się sami. Polecamy. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Krakonoskiej. (AJ)