Bezsenność w czasie karnawału. Janusz Głowacki
„Karnawał 2017. Z Krakowskiego Przedmieścia słychać krzyki, może radosne, a może nie. Może ślub albo kondukt żałobny czy chrzciny, albo biczownicy spod krzyża się cieszą z odzyskanej niepodległości, a może to nasi dopadli Syryjczyka? Karnawał w pełni, to w każdym razie pewne.” Jedno zdanie i wszystko jasne – w swojej ostatniej książce Janusz Głowacki nie miał zamiaru oszczędzać rodaków. Wyczulony na wszelkie przejawy głupoty i pychy, po swojemu obnażał je i bezlitośnie ośmieszał. Nie ukończył jej. Tekst opracowała wdowa, a bardzo osobisty i wzruszający szkic dołączyła córka. Nie wiemy, jaki finalnie otrzymałaby kształt: czy byłaby bardziej powieścią o Warszawie, swoistym ukłonem w stronę „Małej apokalipsy” Tadeusza Konwickiego, gdzie główny bohater wędrując po znanych sobie miejscach, komentuje (niezbyt pochlebnie) rzeczywistość, co i rusz zahaczając o historię? A może „Bezsenność” miała być bardziej kontynuacją „Z głowy”? Warszawska bohema siermiężnych czasów PRL-u, przyjaciele, znajomi i wrogowie pisarza, jego młodość, a dla nas legendarne nazwiska utrwalone w licznych anegdotach? Czy jednak zwyciężyłby tropiciel absurdów i pustych frazesów: „Na pogrzebie Władysława Broniewskiego – poety, co do którego są ostatnio wątpliwości, wydymać go pośmiertnie z historii literatury, nazw ulic oraz ogólnie, czy jednak nie wydymać, bo z jednej strony poeta świetny, były legionista Piłsudskiego, więzień Stalina, ale z drugiej strony późniejszy komunista i autor poematu o Stalinie właśnie. Ale ja nie o tym. No więc nad grobem przemawiał Stanisław Ryszard Dobrowolski, też poeta, ale kiepski, za to komunista niezłomny, i zaczął tak: „Kiedy umiera poeta, milkną ptaki!” – i wtedy nad cmentarzem przeleciało, kracząc, ogromne stado wron.” Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Fachowiec – Joseph Finder; czyta: Bartosz Głogowski
Dwudziestoletnie milczenie zostanie przerwane… Rick Hoffman, dziennikarz śledczy, nagle traci pracę, a z nią dziewczynę, mieszkanie, pieniądze… Nie mając się gdzie podziać wraca do rodzinnego, starego pustego domu. Przypadkowo znajduje skrytkę, a w niej 3,5 mln dolarów. Skąd te pieniądze? Na to pytanie zna odpowiedź tylko jedna osoba - ojciec Ricka, który od 18 lat mieszka w ośrodku opiekuńczym, a po przebytym udarze nie może mówić, nie kontaktuje. Śledztwo, które rozpoczyna staje się niebezpieczne i zagraża życiu. Ricka uratować może jedynie rozwiązanie zagadki ojca.
„Fachowiec” to thriller na najwyższym poziomie. Zachęcam do lektury – bo naprawdę warto! Audiobook dostępny w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (AS)