Od 16 do 19 lat mają trzej sprawcy poniedziałkowego fałszywego alarmu bombowego. O podłożeniu ładunku wybuchowego w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Miłkowie nieodpowiedzialni żartownisie powiadomili policję. Był to dla nich zwykły żart. Chcieli 1000 złotych okupu.
Funkcjonariusze ewakuowali blisko 100 osób, głównie starszych i schorowanych. Dwie z nich ze względu na ciężki stan zdrowia umieszczono w szpitalu w Kowarach po fałszywym alarmie bombowym. Policja załapała sprawców.
– Jeżeli w ciągu godziny siostry nie dostarczą 1000 zł na parking pod zakład, to podłożymy bombę i wysadzimy obiekt – tak o ładunku powiadomili policję oraz dyrektorkę zakładu
Na miejsce skierowano służby ratunkowe, kilkudziesięciu policjantów, a także straż pożarną, straż graniczną, strażników miejskich, pogotowie ratunkowe, gazowe i energetyczne. Z hospicjum ewakuowano blisko 100 osób. – Do działań użyto psa tropiącego do wykrywania ładunków wybuchowych. Przeszukano budynek, jak i teren przyległy. Nie znaleziono żadnego ładunku wybuchowego – poinformowała nadkom. Edyta Bagrowska z policji. Po kilku godzinach ewakuowani powrócili do zakładu.
Zatrzymani sprawcy przyznali się do zarzucanego im czynu. Dla nich była to tylko zabawa.
17-latek i 19-latek trafili do „policyjnego aresztu”, a ich 16-letni kolega został umieszczony w Policyjnej Izbie Dziecka w Wałbrzychu. Małolat za popełnione przestępstwo odpowie przed Sądem Rodzinnym i Nieletnich.
Przedstawiono im zarzut usiłowania wymuszenia okupu oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowa wielu osób, za co grozi im nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Wobec 17-latka i 19-latka policja wystąpiła z wnioskiem o zastosowanie aresztu.
