Kiedyś o pracę w formacjach SM zabiegały dziesiątki młodych mężczyzn. Teraz jest odwrotnie. Jest problem z obsadą wolnych etatów.
Jeleniogórska straż miejska ma ich 50, ale obecnie dwa są wolne. – Takie sytuacji nie było już dawno – przyznaje rzecznik prasowy straży miejskiej Grzegorz Rybarczyk.
Wielu chętnych rezygnuje, jak tylko bliżej zapozna się ze specyfiką pracy. – Przejdą już szkolenie i kiedy są gotowi, by założyć mundur, odchodzą. Oddają pieniądze za szkolenie i szukają szczęścia w innym zawodzie – mówi komendant Jerzy Górniak.
Grzegorz Rybarczyk dodaje, że wielu strażników odchodzi po przepracowaniu kilku miesięcy.
Nic dziwnego. – Zmorą są bezdomni i pijacy. Oni często zachowują się agresywnie, są wulgarni, a my musimy się z nimi użerać. Nie każdy to wytrzymuje – mówi młodszy strażnik Grzegorz Sochacki.
– Dużym problemem są też nietrzeźwi nieletni – dodaje jego kolega, młodszy strażnik Robert Kałużny.
Mundurowi pracują na trzy zmiany i muszą być dyspozycyjni nawet w wolnym czasie, gdyż mogą zostać wezwani na służbę.
Inna sprawa, że praca w straży miejskiej nie jest tak prestiżowa, jak choćby w policji. Wiele osób ma zastrzeżenia, co do skuteczności strażników.
– Na głównym deptaku przy ul. 1 Maja kierowcy parkują jak chcą. Strażnicy przechodzą obok obojętnie, nawet nie zareagują – mówi radny Wojciech Leszczyk. Podobne uwagi kierują też radni Wspólnego Miasta. – Od kilkunastu lat jest problem z utrzymaniem porządku w mieście – mówi Miłosz Sajnog. – Właściciele sklepów w centrum co weekend liczą straty. Wystarczy, że pijana młodzież wraca z dyskotek. Gdzie w tym czasie są nasze służby?
– Kiedy deptakiem idą strażnicy, to ludzie się denerwują, że chodzą bez celu i tylko zużywają buty. Ale jeśli tym samym deptakiem idą policjanci, to nikt nie ma zastrzeżeń – mówi Dominik Kowalski z Jeleniej Góry.
W straży miejskiej nie zarabia się wiele. Grzegorz Sochacki pracuje w niej od 3 lat, ale łączny jego staż pracy to 15 lat. Na wypłatę składa się płaca zasadnicza, stażowe i 14 procent premii. Brzmi zachęcająco, ale w praktyce wychodzi trochę ponad 1100 złotych na rękę. To niewiele więcej, ile ma kasjerka w hipermarkecie. – Kiedyś zwracano mi jeszcze koszty dojazdów do pracy, bo nie mieszkam w Jeleniej Górze – mówi Grzegorz Sochacki. – Ale potem zmieniła się ustawa i teraz muszę jeździć za własne pieniądze.
– Za taką pensję to bym nawet na ulicę nie wyszedł – mówi Seweryn z Piechowic, który przed laty chciał pracować w Straży Miejskiej w Jeleniej Górze. Wyjechał do Anglii i pracuje w szpitalu, opiekuje się osobami starszymi. Zarabia miesięcznie czterokrotnie więcej, niż dostałby w straży.
<b> Więcej nie zarobią? </b>
Podczas ostatniej sesji radny Jerzy Pleskot zaproponował podwyżki płac. – W straży nie było regulacji wynagrodzeń od dobrych kilku lat – zauważył. I chyba jeszcze długo nie będzie. – Nie ma takiego tematu – mówi Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. – Równie dobrze mógłbym spytać, dlaczego poprzednie władze takich podwyżek nie uchwaliły.