- Pojechałam do Irlandii do pracy, zresztą niezwiązaną z moim wykształceniem – mówiła dziś Jolanta Loritz-Dobrowolska. Tak bardzo zauroczyła ją część Irlandii, gdzie przebywała, że postanowiła upowszechnić ten region pisząc o nim bogato ilustrowany mapami i zdjęciami oraz różnymi poradami przewodnik turystyczny. – Dodatkowo zachęcił mnie do tego Romuald Witczak – wspomniała autorka zaproszona przez Marcina Nowakowskiego, koordynatora wydarzeń w Empiku. W spotkaniu wzięła także udział Aleksandra Dobrowolska, córka autorki, ornitolog.
Indagowana przez Jordana Plisa opowiedziała gościom zebranym w Empiku o Irlandii takiej, jaką widziała. – To bardzo miły i gościnny kraj. Jednak Irlandczycy krzywym okiem patrzą na cudzoziemców, którzy u nich pracują – mówiła. – Nie przekonują ich argumenty, że płacimy tam podatki i kupujemy ich towary nakręcając koniunkturę – podkreśliła. Zaznaczyła także, że mieszkańcy zielonej wyspy bardzo cenią sobie polskich… kierowców.
– Poza tym bardzo lubią opowiadać niestworzone historie, spędzać czas w pubach, których jest bardzo dużo, a także tańczyć i bawić się. Często z nimi przytupywałam w rytm różnych tańców – usłyszeli zebrani. – Do pubów zaprasza się gości i mało kto urządza uroczystości w domach – dowiedzieli się zebrani.
Jolanta Loritz-Dobrowolska nawiązała także do historii wspominając o legendach związanych z św. Kevinem, jednym z patronów okolic Glendalough, potworem, z którym walczył, a także ptakami, z którymi zachowały się wizerunki świętego. Mówiła też o większej roli kobiet w tamtejszym Kościele. Miały nawet osobne świątynie i były wyświęcane na biskupów – wyjaśniła autorka przewodnika.
W Irlandii zauroczyły ją chmury, które – ze względu na klimat – przybierają fantastyczne formy i stanowią nieodłączny element krajobrazów. Opowiadała o mgłach, niemal bez przerwy towarzyszących Irlandczykom, i o zieleni, która bujnie rozkwita przez cały rok. – Tylko w tym roku po raz pierwszy o 18 lat spadł śnieg, co bardzo zaskoczyło miejscowych – dodała pokazując zdjęcia ośnieżonych pejzaży z zielonej wyspy.
Autorka przewodnika wspomniała także o języku irlandzkim, rdzennej mowie mieszkańców wyspy, który w jej zachodniej części przeżywa renesans. Pochodzący z grupy języków celtyckich gaeilge jest niezwykle trudny dla Polaków. Jednak wszyscy Irlandczycy władają angielskim i nie ma kłopotów z porozumieniem się. O pozycji irlandzkiego świadczy kolejność na tablicach z nazwami miejscowości: w zachodniej części kraju pierwszy jest gaeilge, drugi – angielski. W pozostałej – odwrotnie.
Przewodnik jest kolejną pozycją sygnowaną przez Wydawnictwo Ad Rem, które tym razem proponuje tytuł mniej lokalny. Ale w związku z dużym zainteresowaniem Irlandią i podróżami do tego kraju, pożądany będzie na półce wielu czytelników.