Michał K., któremu postawiono zarzut pobicia swojego ojca z zamiarem ewentualnym oskarżając go o czyn z artykułu 148 paragraf 1 Kodeksu Karnego, po ogłoszeniu wyroku nie krył jeśli nie zadowolenia, to ulgi.
- Obawiałem się wyższej kary. Kiedy zostałem oskarżony o zabójstwo ojca było to dla mnie krzywdzące. Krzywdząca byłaby też kara jakiej żądała prokuratura. Nie będziemy się odwoływać od wyroku. Większość kary już spędziłem w więzieniu. Będziemy teraz wnioskować o uchylenie pozostałej jej części, siedmiu miesięcy. Chcę pracować i dalej
zajmować się rodziną, mamą i moim bratem, który chodzi jeszcze do szkoły. Jeśli musiałbym wrócić do więzienia moja rodzina byłaby skazana jest na pewną śmierć. Sami sobie nie poradzą.
Sędziowie Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze uznali Michała K. za winnego zadania swojemu ojcu ośmiu ciosów pięścią w twarz, a następnie czterech kopnięć w głowę. Sąd uznał też, że Michał K. mógł przewidzieć możliwość spowodowania jego śmierci. Nie planował jednak i nie godził się na jego śmierć. W wyniku pobicia poszkodowany doznał poważnych obrażeń ciała, w tym wstrząśnienia mózgu. Jego śmierć nastąpiła natomiast wskutek zachłyśnięcia się krwią.
- Bez wątpienia relacje jakie łączyły Michała K. i jego ojca były złe. Pokrzywdzony był osobnikiem nadużywającym alkoholu, nie pracującym, nie darzony był uczuciem przez żadnego z członków rodziny, ani przez oskarżonego, ani jego małoletniego brata, ani też matkę oskarżonego – mówił sędzia Robert Bednarczyk. Jednak w chwili dokonywania czynów oskarżony dysponował nieograniczoną możliwością na pozbawienie swojego ojca życia. W mieszkaniu nie było nikogo, nikt nie mógł mu przeszkodzić i położyć kres jego agresji. Michał K. mógł użyć chociażby młotka, który znajdował się blisko leżącego ojca. Mógł też nie miarkować użytej siły. Tymczasem zadane ciosy same w sobie nie wyrządziły poszkodowanemu poważnej krzywdy. Śmierć Henryka K. spowodowało natomiast zachłyśniecie się przez niego krwią.
Sąd nie zgodził się również z zarzutem prokuratury, która zarzuciła Michałowi K. nieudzielenia pomocy Henrykowi K. i doprowadzenie do jego śmierci przez zaniechanie, poprzez pozostawienie go na podłodze.
- Przeczy temu zachowanie oskarżonego, który najpierw poszedł do swojej siostry, którą prosił o wezwanie pogotowia i policji mówiąc, że chyba zabił ojca, a następnie kiedy ona nie spełniła jego prośby sam zatelefonował na policję – mówił sędzia. Śmierć nie nastąpiłaby natomiast, gdyby oskarżony położył poszkodowanego w pozycji bezpiecznej, na boku. Biorąc pod uwagę fakt, że tylko jedna z trzech osób przeszkolonych zapytanych przez sąd jak należało udzielić pomocy Henrykowi K. wiedziała, że należy ułożyć go w pozycji bocznej, trudno wymagać od Michała K. by taką wiedzą dysponował. Sąd nie uznał, że Michał K. dokonał zabójstwa na Henryku K., ale nie oznacza to, że oskarżony nie dokonał żadnego przestępstwa, stąd kara bezwzględnego pozbawienia wolności.
Sąd przypomniał też również okoliczności, w jakich Michał K. dopuścił się popełnienia czynów czyli odłączenie domownikom prądu z winy Henryka K., który nie zapłacił za prąd i przepił przeznaczone na ten cel pieniądze. Zdaniem sądu na korzyść oskarżonego przemawiał też fakt, że przejął on na siebie wszystkie obowiązki i był jedynym żywicielem rodziny.
Z wyroku nie była zadowolona prokuratura, która żądała dla oskarżonego 10 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Prokurator Monika Olba z prokuratury w Jeleniej Górze po rozprawie zapowiedziała, że będzie wnioskować o uzasadnienie wyroku.