Dolny Śląsk: 2 dzień Castle Party w Bolkowie
Aktualizacja: Piątek, 10 lutego 2006, 12:33
Autor: Ściana
Zaraz po godzinie 15 zagrali: nasza jeleniogórska kapela Deamonicum, Naamah, God's Bow. Atmosfera rosła z każdą chwilą. Dźwięki pięły się po murach, jak pnącza widoczne na skraju
zamku. Następnie był Moonlight, występ tej kapeli rozgrzał serca wielu fanów, to była wspaniała muzyka zagrana przez, ciągle jeszcze istniejący na drugim planie polskiej sceny gotyckiej, zespół. Potem mieliśmy namiastkę punkowego klimatu, jaki zaserwowali ludzie z Cool Kids of Death. To co zrobili z publicznością można przyrównać do huraganu, moc tej muzyki szargała umysły i lawiną ostrych dźwięków atakowała uszy. Było genialnie, chociaż nie wszyscy oczekiwali tego rodzaju grania. Koncert Blutengel niestety się nie odbył. Jako kolejny zagrał, choć można powiedzieć raczej że eksplodował na scenie, Suicide Commando.
Absolutnie rewelacyjne, elektroniczne granie w perfekcyjny sposób podparte klasyczną perkusją. Wokal natomiast oscylował między growlingiem a głosem znanym z Ramstein. Dostrzec można było jeszcze więcej podobieństw stylistycznych pomiędzy tymi dwoma kapelami, jest to zapewne typowe dla tego typu muzyki niemieckiej. Następnie zstąpiliśmy do "krainy łagodności", za sprawą akustycznego występu Deine Lakaien. Wiele sennych utworów, wiele wspaniałych utworów, wiele wręcz metafizycznych uniesień wydobytych z fortepianu. Doskonały wokal, ciemny, mocny, niski przenikał przez zmęczoną już publiczność,
wydobywając z niej resztki emocji. Koncert na zamku zakończył się ale, podobnie jak pierwszej nocy, do wczesnych godzin rannych miasto pulsowało atmosferą sączącą się z klubów. Szczególnie z "Blu Ice", gdzie żar imprezy podtrzymywali ludzie z Budapest Dark Sound System. Trzeci i ostatni dzień festiwalu zapowiada się równie świetnie, ale czy tak naprawdę będzie, zobaczymy.