Jerzy Kozłowski, choreograf, pedagog i reżyser teatralny, który ukształtował i wychował wiele pokoleń aktorów, swego czasu nazwał go bezczelnie zdolnym. I dziś nadal potrafi zaskakiwać. W farsie “Prezent urodzinowy” Robina Hawdona (2021) w reż. Jerzego Bończaka, prezentowanej także na Winobraniowych Spotkaniach Teatralnych 2022 w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, pokazał swoje solidne doświadczenie aktorskie grając postać Boba, urzędnika w średnim wieku, który ma spędzić upojną noc w towarzystwie nieznanej kobiety, a to za sprawą nietypowego prezentu urodzinowego od przyjaciela. A w komedii romantycznej Neila Simona “Przez park na bosaka” (2022) w reż. Andrzeja Nejmana pojawił się w świetnej formie w roli ekscentrycznego, szarmanckiego utracjusza i dandysa Victora Velasco.
Widać, że wielką frajdę sprawia jemu granie na scenie Teatru im. Norwida z kolegami i koleżankami. Nawet wykreowani przez niego służący czy kelnerzy zyskiwali sympatię i uznanie widzów – dzięki wrodzonemu vis comica. Zbudował dziesiątki postaci, znakomicie wydobywając elementy komiczne z subtelnie akcentowanym dramatem, tragedią “smutnego błazna”. Wnosi lekkość i wdzięk, subtelność i poetycki żart, wspaniały zmysł obserwacyjny i ogromne wyczucie sceny.
Absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu (rocznik 1988). Laureat Brązowej Iglicy 1988, Srebrnej Iglicy 1990, dwóch Złotych Iglic 1992 i 1994, dwóch Srebrnych Kluczyków 1995 i 2016 oraz Nagrody Marszałka Województwa Dolnośląskiego 2020 za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury. Ponadto w 1995 został wyróżniony za rolę młodego kelnera w spektaklu “Stara kobieta wysiaduje” Tadeusza Różewicza w reż. Andrzeja Bubienia na I Ogólnopolskim Konkursie Polskich Sztuk Współczesnych w Warszawie, a w 2005 młodzieżowe jury XXXV Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych przyznało jemu wyróżnienie za rolę anioła Amhiela w sztuce Roberta Bruttera “Kantata na cztery skrzydła” w reż. Krzysztofa Jaworskiego. Z kolei w 2011 odebrał Dyplom Honorowy Aliny Obidniak za kreację aktorską Françoisa Pignona w farsie Francisa Vebera “Kolacja dla głupca” w reż. Stefana Szaciłowskiego.
Bez niego “Mąż mojej żony” Miro Gavrana (2014) w reż. Henryka Adamka byłby może tylko poprawną farsą, tymczasem Konieczyński jako Zeflik pokazał człowieka uwikłanego w nieprawdę i tę nieprawdę sam demaskował. W “Pierścieniu wielkiej damy” Norwida (2014) w reż. Piotra Jędrzejasa jako graf Szeliga nasączał przedstawienie surrealizmem zaprawionym delikatną nutką nostalgii. W “Zimowej opowieści” Williama Szekspira (2015) w adaptacji i reżyserii Aleksandry Popławskiej i Marka Kality stworzył kreację jarmarcznego rzezimieszka. Jego szekspirowski Autolikus jest przejawem aktorskiego geniuszu. To postać nietuzinkowa i wielce zagadkowa. Wystylizowany na tytułowego bohatera filmu “Wszystkie odloty Cheyenne'a” (w tej roli Sean Penn), jawi się jako chorobliwy figlarz i złodziej (w scenie w remizie), dżentelmen–szaleniec, ekscentryczny artysta zbrodni, choć nie jest pozbawiony autoironii. To rola niezwykle dojrzała.
I nawet epizod technicznego w komediofarsie “Czego nie widać" wg Michaela Frayna (2016) w reż. Adama Biernackiego i Joanny Jaśko−Sroki został dopracowany przez Konieczyńskiego w każdym szczególe. Piotr Konieczyński przyczynił się do sukcesu przedstawienia “Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego (2017) w reż. Szymona Kaczmarka, mó¬wiąc bardzo dźwięcznie tekst Kochanowskiego, prosto i bez¬pośrednio jako król trojański Pryjamus, każde słowo i każdy wers brzmi czysto, z zachowaniem pełnej i jasnej myśli poetyckiej.
Ponownie doskonały w tytułowej roli Françoisa Pignona w “Najdroższym” Francisa Vebera (2017) w reż. Marcina Sosnowskiego. W każdej jego kwestii poczciwość równa się mądrości prostolinijnego człowieka. Przez cały czas jest obecny na scenie, zresztą to on napędza całe przedstawienie. Ze sceny na scenę rozkręca się. Aktor ciągle się śmieje, biega, wszędzie jego pełno. Komediowe role to zresztą jego żywioł. Z niepewnego dozorcy, przemienia się najpierw w trochę nieśmiałego wykonawcę swych sprytnych strategii, aż w końcu rozkwitnie i wybrzmi pełnym tonem zwycięzcy. Jego przemiana będzie jednak nie tylko zabawna, ale dojrzała i świadoma, pełna wewnętrznego porządku i ugruntowana w prywatnym życiu.
Och!, ten Konieczyński, chciałoby się powiedzieć. Klasa!