Zestawienia dokonał Dziennik Polski w piątkowym wydaniu. – Od 11 lat obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów, które powoduje, że niemal wszyscy notorycznie łamiemy prawo, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. W dokumencie pełno jest absurdalnych paragrafów – donosi gazeta.
Nie ma w Polsce wyciągu narciarskiego, który spełniałby normy określone przez rząd 11 lat temu. Wymagają one, by narciarz zjeżdżający ze stoku miał wokół siebie 100 metrów kwadr. wolnej przestrzeni. Na zdecydowanej większości tras narciarskich w naszym kraju jest - jak wynika to z wyliczeń - mniej niż 50 m kwadr. wolnej powierzchni na osobę – czytamy.
Bez górskiego przewodnika wycieczka nie może chodzić po parkach narodowych i rezerwatach, niezależnie od wysokości nad poziomem morza. Grupy nie mogą też poruszać się w terenie leżącym powyżej 1000 m npm – to kolejne ograniczenia wynikające z obowiązującego rozporządzenia Rady Ministrów.
Na szczęście dla turystów absurd prawny widnieje tylko na papierze i nie ma zastosowania na co dzień. Gdyby respektować literę prawa, trzeba by zamknąć trasy narciarskie, albo oprowadzić do wycięcia w kraju setek hektarów lasów, żeby trasy spełniały wymogi rozporządzenia – konkluduje gazeta.