Jednym z przykładów niechlubnej wizytówki miasta jest ulica Poznańska, gdzie można mówić o prawdziwym wysypisku. O tym miejscu piszemy co roku i co roku wygląda ono tak samo. Sterta butelek, foliowych worków, plastikowych pojemników. Wszystko to mijają przyjeżdżający i odjeżdżający od nas turyści, którzy tym ciągiem chodzą na dworzec główny PKS. Mieszkańcy winią za to służby odpowiedzialne za porządek w mieście.
– Co roku jest tu taki bałagan, że brakuje słów. W tym roku zgłosiłam to do MPGK oraz Wydziału Gospodarki Komunalnej. Pracownicy obydwóch instytucji zanotowali moje zgłoszenie, ale czuję, że na tym się skończy. To, co się jednak tam dzieje to jakiś koszmar. Przechodzą tą drogą mieszkańcy, polscy i niemieccy turyści. Wizytówka po prostu na piątkę z plusem – ironizuje pani Ewelina z Jeleniej Góry.
Nie lepiej wygląda chodnik w centrum miasta przy przejściu dla pieszych przy placu Kardynała Wyszyńskiego, gdzie pod nogami i nad głowami pieszych fruwają odpady wyrzucone z koszy. Podobny widok można zobaczyć też na pasach zieleni przy Osiedlu Robotniczym.
Inne miejsce to chodnik wzdłuż ulicy Wincentego Pola, gdzie psie kupy wywołują w przechodniach odruch wymiotny – dosłownie! Jest więc sporo racji w tym, że służby porządkowe powinny zrobić porządek i to jak najszybciej. Problem jest jednak znacznie głębszy. Okazuje się bowiem, że ludzie sami tworzą ten obrazek, i to nie tylko zimą, kiedy po kilku minutach śmieci zakrywa śnieg.
Mieszkańcy robią to otwarcie i bez zażenowania również teraz. Co więcej, nie są to tylko młodzi ludzie, których zawsze posądza się o bałaganiarstwo. Próbowaliśmy się temu bliżej przejrzeć. Około 60 – letnia starsza pani wyrzuciła na chodnik chusteczkę. Zapytana dlaczego to zrobiła, zaczęła tłumaczyć, że nie ma koszy, a i tak jest brudno. Przy ul. Sygietyńskiego inna kobieta wyrzuciła opakowanie po papierosach na trawnik, mimo że kosz na śmieci stał dosłownie kilka metrów od niej. Młody mężczyzna z uśmiechem na twarzy wyrzucił na chodnik zawartość swoich kieszeni. Uwaga innych przechodniów, nie zrobiła na nim większego wrażenia.
– MPGK sprząta tylko pięć procent chodników, pozostałe należą do zarządców budynków i wspólnot mieszkaniowych. Warto jednak podkreślić, że już kilka minut po naszym sprzątaniu, bałagan jest taki sam, jakby w ogóle tego chodnika nikt nie sprzątał. Ludzie nie szanują tego miasta. Oskarżają nas o to, że nie sprzątamy, a sami nie potrafią zachować czystości – mówi Jan Pałka, zastępca prezesa MPGK w Jeleniej Górze.
O systematycznym czyszczeniu ulic i chodników mówią również władze Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze, które zapewniają, że sprawdzą wszystkie zgłoszone miejsca i systematycznie będą zlecać ich uprzątnięcie.