Autorem dzieła jest Mateusz Pęk, artysta pochodzący z Gdańska. – On zrewolucjonizuje Polską sztukę – usłyszeli zgromadzeni po nietypowym seansie „hipnotyzującym”, który był wprowadzeniem do całego spektaklu.
– 2,5D to wymiar pomiędzy geometrycznym modelem a pełną wizualizacją przedmiotu, wskazujący na istnienie przestrzennej ambiwalencji – pisze zagadkowo i niełatwo twórca o swoim dziele. – Wymiar ten opisuje rzeczywistość niekompletną, zatrzymaną w trakcie dążenia do idealnego przedstawienia – dodaje już mniej enigmatycznie.
Na wystawę skłaniają się porozbijane kawałki „materii” z „fragmentami” kobiecych twarzy, porozwieszane na ścianach galerii i dość efektownie podświetlone w zaciemnionym i iluminowanym nienaturalnymi barwami wnętrzu jeleniogórskiej świątyni sztuki.
Trudno jednak całą ekspozycję pojąć tym, którzy nie mają zielonego pojęcia o inspiracji autora. A była to gra sieciowa „Second Life” (Drugie życie). Wystawa to zbiór „interesujących przykładów twórczości innych graczy jak i przestrzeni wokół”.
Nie wypada krytykować tego, czego się nie rozumie. Bo z pewnością jakieś przesłanie ta sztuka ma. Szkoda tylko, że kod przekazu jest zawężony tylko do wąskiego grona odbiorców wiedzących, na czym polega owo „Second Life”.
Tych zresztą w BWA podczas wernisażu w ogóle nie było wielu. Ale konia z rzędem temu, kto z czystym sumieniem powiedziałby, że zrozumiał, „co artysta miał na myśli”. Krótko: to kolejna próba jeleniogórskiej galerii dotarcia ze sztuką ambitniejszą i nowocześniejszą do jeleniogórzan. I kolejny raz nieudana.