Ponad 200 potężnych worków ze śmieciami zbierają co jakiś czas wędkarze z brzegów tak zwanego Balatonu, popularnego zbiornika wodnego na trasie między Jelenią Górą a Staniszowem. Brudy pozostawiają po sobie w znacznej większości plażowicze. – Wędkarze może niewielką część – ocenia Jan Kaziemko z PZW.
W upalną pogodę akwen zamienia się w dzikie kąpielisko, a jego brzegi wypełniają tłumy plażowiczów. – Wędkarze nie mają czego tam szukać, choć akwen należy do Polskiego Związku Wędkarskiego – podkreśla Jan Kaziemko.
Bywa, że nad brzegami dochodzi do scysji między wędkującymi, którzy chcą w
spokoju odpocząć, a rozwrzeszczaną czeredą nie tylko młodych ludzi.
– Hałasują, przeklinają, głośno puszczają muzykę, grillują, biwakują i pozostawiają po sobie sterty śmieci – ubolewa jeden z wędkujących.
Jak podkreśla Jan Kaziemko, policja niewiele może zrobić, straż miejska – nic. Wyrobisko położone jest bowiem poza granicami Jeleniej Góry i formalnie leży na terytorium gminy Podgórzyn.
Zdaniem wędkarzy policjanci mają ważniejsze sprawy niż pilnowanie porządku na brzegach akwenu i ich interwencje są nieskuteczne.
Nikt też nie zwraca uwagi na kąpiących się, choć PZW postawił tablice informujące o zakazie kąpieli. Wędkarze się denerwują, bo nie dość, że nie mogą łowić ryb, to jeszcze muszą sprzątać po plażowiczach.
– Obrzydlistwo, co my tam znajdujemy – mówi oględnie J. Kaziemko.
Wędkujący obawiają się degradacji środowiska przez plażowiczów, którzy w wodzie używają mydła, co na pewno nie służy żyjącym tam rybom. – Woda nie ma przepływu – podkreślają.
Gmina Podgórzyn usiłowała sprzedać część gruntów leżących nad Balatonem. Znalazł się nawet chętny inwestor z Niemiec, który zamierzał zainwestować w budowę ośrodka wypoczynkowego nad brzegami wyrobiska. Ostatecznie jednak zrezygnował.