W propozycji nowelizacji ustawy antynikotynowej, o której bardzo szeroko pisze dzisiejszy „Dziennik”, napisano, że zakaz palenia tytoniu ma obowiązywać we wszystkich budynkach publicznych, w tym szkołach (także wyższych), środkach transportu i dworcach. W lokalach gastronomicznych, aby przyjąć palaczy, gospodarze będą musieli urządzić osobne pomieszczenia i to z automatycznie zamykanymi drzwiami. Nie będzie można także zapalić w samochodzie, jeśli jedzie w nim dziecko lub osoby płacące za przejazd.
Tak rygorystyczne zakazy mają – zdaniem Dziennika – jeden cel. Politycy – choć wielu z nich to nałogowcy – chcą oduczyć Polaków palenia. Pod takimi intencjami podpisują się lekarze, choć i wśród nich nie brakuje namiętnych palaczy. Propozycje restrykcji nie spodobały się jednak przedstawicielom koncernów tytoniowych i obrońcom swobód obywatelskich. Ich zdaniem zakaz palenia niemal w każdym miejscu godzi w wolność osobistą ludzi, którzy mają ochotę na papierosa.
Gazeta opisuje także historię wprowadzania zakazów palenia. Okazuje się, że jednym z innowatorów w tym zakresie był kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler. Wprowadzone przez niego ograniczenia obowiązywały na terenie nazistowskich Niemiec do 1945 roku.