O sprawie pisze czwartkowa Gazeta Wyborcza. 38–latek został w 2000 roku skazany za narkotyki na pięć i pół roku pozbawienia wolności. Przebywał w zakładach karnych w Jeleniej Górze (gdzie siedzi także dziś), Wrocławiu, Świdnicy i Kłodzku. – W żadnym nie była przestrzegana norma, że osadzony powinien mieć dla siebie trzy metry kwadratowe celi – podkreśla gazeta.
Adam D. poskarżył się na swoją sytuację i domagał się od Skarbu Państwa 150 tys. zł odszkodowania i 2 tys. zł renty miesięcznie z tytułu uszczerbku na zdrowiu i naruszenia dóbr osobistych, jakich doznał, przebywając w przeludnionych więzieniach. Wytykał nieodizolowane toalety, brud, przepełnione cele, fatalne warunki higieny oraz robactwo. Więźniowi nie podoba się także fakt, że w zakładach karnych brak możliwości podjęcia pracy. Dlatego D. nie miał pieniędzy, aby płacić alimenty i czynsz za mieszkanie. Z tego powodu został eksmitowany.
Pierwsze sprawy przegrywał, ale Sąd Najwyższy w lutym uznał, że ratyfikowany przez Polskę Pakt Praw Osobistych i Publicznych głosi, że każda osoba pozbawiona wolności ma być traktowana w sposób humanitarny i z poszanowaniem godności. – Dlatego sprawą ponownie zajął się sąd apelacyjny. Na wyrok czekają tysiące osób przebywających w przepełnionych polskich zakładach karnych – pod koniec października 75 639 miejsc zajmowało 89 369 osadzonych. Wielu z nich wysłało już do sądu podobne jak Adam D. pozwy z żądaniem odszkodowania za złe warunki odsiadki – konkluduje GW.