Jednym z ważniejszych takich terenów jest plac wokół kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego – dziś miejsce spacerów i niezbyt obyczajnych zachowań amatorów taniego alkoholu.
Idąc w stronę Zabobrza mijamy zabytkowe kaplice grobowe rodzin bogatych mieszczan. Powstały w latach 1716 – 1770. Choć zniszczone i podupadłe, nadal zachwycają pięknem i stanowią chyba jedyny na Dolnym Śląsku tego typu zespół architektoniczny. W samym parku do 1880 roku istniał cmentarz ewangelicki. Jak podaje Ivo Łaborewicz, pochówki miały tu miejsce jeszcze w latach 30-tych ubiegłego wieku.
Nekropolię zlikwidowano w latach 50-tych minionego stulecia.
Poza kaplicami zachował się jedyny nagrobek, charakterystyczna rzeźba przedstawiająca postać zadumanej kobiety. Dziś wielu wydaje się, że to po prostu element parkowej architektury. Tymczasem wieńczyła ona nagrobek Johanna Franza, kupca jeleniogórskiego, który ufundował dzwon w ówczesnym Kościele Łaski (św. Krzyża).
Innym terenem, na którym niegdyś istniała nekropolia, były okolice dzisiejszego marketu Plus przy ulicy Wolności. Zapewne do dziś pod asfaltem są fundamenty kaplicy św. Ducha, rozebranej w 1907 roku jeszcze przez Niemców z powodu fatalnego stanu technicznego budynku i rozbudowy przedmieść dawnej Jeleniej Góry. Po cmentarzu pozostał niewielki park, który dziś jest – niestety – siedliskiem okolicznego „elementu”. Do lat 90-tych w narożnej kamienicy było wbudowane epitafium nagrobne zamożnej rodziny Pohlów, właścicieli, między innymi, Huty Julia w Szklarskiej Porębie.
Zostało zdemontowane, odnowione i przewiezione w pobliże kościoła garnizonowego. Uchowała się jedynie wnęka z tablicą informującą, że ten zabytek się tam znajdował.
Miejscem, gdzie istniał cmentarz, był także park przy ulicy Morcinka. Trwa tam teraz budowa kościoła pw. Matki Boskiej Królowej Polski i św. Franciszka z Asyżu. Nekropolię zlikwidowano na przełomie lat 50 i 60 ubiegłego wieku.
Nie sposób nie wspomnieć o zaniedbanym i zapomnianym cmentarzu żydowskim, położonym niemal naprzeciw największej miejskiej nekropolii przy ul. Sudeckiej. Niewiele nagrobków, zarośniętych dziś krzakami, się tam uchowało. Niektóre z nich pochodzą jeszcze z lat 70-tych minionego stulecia. Kirkut założono w roku 1879, a zlikwidowano w 1974.
Niewiele poniemieckich nagrobków zachowało się na wspomnianym cmentarzu przy ul. Sudeckiej, założonym w ostatniej ćwierci XIX wieku na Cavalierbergu (Wzgórze Kościuszki). Po 1945 roku większość z nich została zniszczona, kamienie wykorzystywano jako materiał budowlany. Jeszcze w latach 90-tych minionego wieku ludzie udający się na cmentarz od strony ul. Skowronków beztrosko przechodzili po niemieckiej płycie nagrobnej, którą załatano dziurę w jezdni.
Jest jednak enklawa, gdzie zachowało się kilka poniemieckich nagrobków. Na jednym z nich widnieje nazwisko Arthura Hartunga, nadburmistrza Hirschbergu, na którego epitafium podpisali się „wdzięczni mieszkańcy”. Miejsce to znajduje się niemal na przeciw kwatery żołnierzy Armii Czerwonej, na okolicznym pagórku.
Więcej śladów po dawnych mieszkańcach znaleźć można na cmentarzu w Cieplicach. Zachował się tam zabytkowy nagrobek Eugena Fuellnera, właściciela cieplickiej fabryki maszyn oraz fundatora Parku Norweskiego.
Wspomianliśmy już o cmentarzu ewangelickim przy kościele Zbawiciela w Cieplicach. Został zlikwidowany, ale szczątki dawnych mieszkańców uzdrowiska wciaż są pod parkingiem, który istnieje w miejscu dawnej nekropolii.
W poniedziałek odsłonięto tablicę upamiętniającą ten cmentarz i ludzi tam spoczywających. Jest tam także Latarnia Pamięci, którą zapala się 31 października i 1 listopada.