Te same komórki, które kiedyś przysługiwały większości lokatorów mieszkań w starym budownictwie. Nadgryzione wilgocią cegły, które kruszą się, gdy je mocniej uderzyć. Smród uryny i śmieci. Tak wygląda większość podwórek kamienicznych w Jeleniej Górze.
Na niektórych – tabliczki: zakaz spożywania napojów alkoholowych. Niewielu go przestrzega, bo podwórka to wciąż miejsce nie tylko zabaw dla dzieci – gdy ciepło – lecz także ulubione zakątki dla pobliskich amatorów tanich trunków. Dla bardziej nostalgicznych to wspomnienia z dzieciństwa. Z przeżartego rdzą trzepaka, czy też ruin zabudowań gospodarczych, w których bawiono się w wojnę.
Ale najczęściej te podwórka są puste. Przerażająco puste, co jeszcze bardziej pogłębia ich obraz, jak z horroru. Rzeczywiście, to świetna sceneria do kręcenia filmów grozy lub naturalna scenografia do sztuki teatralnej. Szkoda, że nie wykorzystano ich jeszcze w tym celu. Może nowy dyrektor artystyczny Teatru Jeleniogórskiego osadzi w nich realia dramatu o Jeleniej Górze?
O ile miasto ma pomysły na rewitalizację kamieniczek, o tyle podwórka nie zmienią się. Z jednej strony to dobrze, bo każde miasto musi mieć tą swoją straszniejszą część. Jak, na przykład, na warszawskiej Pradze. Jednak na pewno coś z jeleniogórskimi „dziedzińcami” kamienic wypadałoby zrobić. Pozostawione same sobie mogą się wkrótce rozsypać.
Nie regulujcie monitorów. Fotografie są czarno–białe.