Pełen dekadenckich skojarzeń, rozważań o przemijaniu i o tym, co po życiu – tak w telegraficznym skrócie można scharakteryzować styl Kazimierza Burnata. Ten bogaty w życiowe doświadczenia twórca, były komandos „czerwonych beretów”, spadochroniarz, dziennikarz, redaktor, edytor, slawista, tłumacz dziś – po raz pierwszy w literackich celach – jako poeta – przybył do Jeleniej Góry, aby w Książnicy Karkonoskiej opowiedzieć o sobie i przeczytać wielbicielom poezji swoje wiersze.
Zapytany przez Alicję Raczek, zastępczynię dyrektora Książnicy Karkonoskiej, czy pisał wiersze w młodości, wahał się z odpowiedzią. – Tak, pisałem po oddanych skokach spadochronowych. Miałem ze sobą notatnik i zapisywałem myśli, które pojawiły się, kiedy skakałem – odpowiedział Kazimierz Burnat. O czym myśli skoczek? Trudno sprecyzować, można jednak domniemywać, że bywają to czarne refleksje. Co będzie, jeśli czasza się nie otworzy? Albo stanie się coś nieprzewidzianego? Te makabryczne idee z pewnością przeplatane są bielą piękna doznań, widzianych krajobrazów i całym urokiem świata, który coraz szybciej zbliża się do nóg spadochroniarza.
I taka jest poezja Kazimierza Burnata. Jak świetne czarno-białe zdjęcie. Istota oddana w tych dwóch kolorach ubarwiona jest jedynie odcieniami szarości dodającymi blichtru przekonywującej całości. – Moje wiersze są czarno-białe – sam przyznał poeta zdradzając swoją fascynację francuskim twórcą Paulem Claudelem. Podkreślił, że nie jest dobrze, jeśli poezja jest przegadana i szczególikarska. – Bywa, że poezja jest po prostu milczeniem – dopowiedział. W jego utworach słychać nuty realizmu, naturalizmu, symbolizmu i wiele klimatów fin de siecle'u. Jest także sporo odniesień do "pokoju dziecinnego", bo - jak zaznaczył bohater spotkania - każdy poeta musi tam czasem wstępować.
Gość dzisiejszego wieczoru organizowanego przez Książnicę Karkonoską i Jeleniogórski Klub Literacki jest także tłumaczem z języka czeskiego i ukraińskiego. Czy tłumaczy pięknie, czy wiernie? – Najpierw piszę proste ramowe tłumaczenie słowo w słowo i na tej roboczej wersji pracuję starając się oddać jej piękno zrozumiałe dla polskiego odbiorcy. Często się nie da – mimo wielu prób. Być może taki wiersz brzmi także źle dla odbiorcy oryginału? – mówił Kazimierz Burnat.
Z kolei jego twórczość została przetłumaczona na kilkanaście języków świata, w tym tak egzotyczny jak amharski (jeden z języków Etiopii). Poezję Kazimierza Burnata mogą czytać Chińczycy, Wietnamczycy, Mongołowie oraz niemal wszystkie nacje kręgu kultury słowiańskiej, iberyjskiej, anglosaskiej czy romańskiej.
Wydał kilka tomików. Najnowszy – „Przenikanie” otrzymał Wielki Laur XVI Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej i został wyróżniony na XIX Międzynarodowym Listopadzie Literackim w Poznaniu.
Biogram Kazimierza Burnata jest imponujący. Poeta urodził się w Szczepanowicach nad Dunajcem. Choć od kilkudziesięciu lat związany jest z Wrocławiem, czuje się góralem z krwi i kości. Z wykształcenia jest… prawnikiem, a w swojej karierze był dyrektorem wrocławskiego „Polaru”. Pisać i publikować zaczął dopiero po czterdziestce. – To późno, ale wszystko jeszcze przede mną – powiedział optymistycznie twórca wbrew pesymistycznym tonom jego wierszy.