Dzisiaj światła na przejściach dla pieszych zgasły kolejny raz. Przez brak sygnalizacji, na drodze rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo kierowców, którzy swoje pojazdy rozpędzali do ponad 100 kilometrów na godzinę. W tej sprawie odbieraliśmy już kilka telefonów od naszych czytelników. Dzwonili przede wszystkim rodzice, których dzieci muszą przechodzić przez ruchliwą ulice Jana Pawła II do szkoły.
– Już kilka razy zauważyliśmy, że nie ma świateł i musieliśmy przeprowadzać nasze ośmioletnie dziecko do szkoły, bo się po prostu boimy o jego bezpieczeństwo – mówi Dorota Sługocka z Zabobrza. – Problem w tym, że ta sytuacja powtarza się już od dłuższego czasu i to najczęściej rano, kiedy dzieci idą do szkół.
– Zastanawiamy się, dlaczego o takiej porze światła są wyłączane i czy nikt nie zdaje sobie sprawy, jak może się to któregoś razu zakończyć – usłyszeliśmy.
Jak mówią inni mieszkańcy Zabobrza, bez sygnalizacji strach przechodzić nie tylko dzieciom. Przed pędzącymi pojazdami już wielokrotnie uciekali dorośli piesi, na których kierujący w ogóle nie zwracają uwagi.
Jerzy Bigus, wicedyrektor miejskiego zarządu dróg i mostów zapewnia, że osobiście zajmie się sprawą i dopilnuje by awaria więcej nie dawała się we znaki mieszkańcom.
– Nikt świateł w tym miejscu nie wyłącza. Dotychczas mieliśmy tam problem techniczny kabla sterującego, który wkopany jest w ziemię. Był on najprawdopodobniej uszkodzony dlatego zleciliśmy firmie, która zajmuje się obsługą techniczną sygnalizacji, by usunęła awarię – mówi Jerzy Bigus.
Pracownicy na nowo rozpoczną poszukiwanie miejsca, gdzie kabel jest uszkodzony i jest nadzieję, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy.