Do wypadku doszło w okolicach salonu meblowego Marex. Można mówić o prawdziwym szczęściu. W tym momencie nikt nie przechodził przez przejście dla pieszych oraz po bardzo uczęszczanym chodniku, z którego korzystają mieszkańcy ulicy Panieńskiej i innych sąsiadujących traktów.
Kierowca ani pasażer nie doznali widocznych obrażeń. Szybko zaczęli ostrzegać nadjeżdżające pojazdy o zagrożeniu na drodze. Przez kilkadziesiąt minut rozbity samochód blokował dwa pasy jezdni, co powodowało powstawanie niewielkich zatorów.
Gdyby do wypadku doszło dwie godziny wcześniej, korek byłby dłuższy, a bolid lecący bezwładnie kilkadziesiąt metrów mógłby rozbić kilka innych samochodów.
Policjanci, którzy przybyli na miejsce, mieli wątpliwości co do wyjaśnień kierowcy. Ten twierdził, że zablokował mu się hamulec w jednym kole. Na jezdni nie było śladu hamowania, typowego w takim przypadku.
Samochód uderzył w latarnię bokiem, maską silnika. Policja ustali, jaki był faktyczny przebieg zdarzenia.
Ulica Wolności jest obok alei Konstytucji 3 Maja jednym z traktów, na których kierowcy mają złudne poczucie bezpieczeństwa i przyciskają gaz do dechy. Niedawne kontrole prędkości pojazdów przeprowadzone przez drogówkę ujawniły kilkunastu prowadzących, którzy złamali przepisy.
Jak powiedział podinspektor Maciej Dyjach, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, rekordziści na liczniku mieli grubo ponad 100 km na godzinę.
Na całym odcinku ul. Wolności obowiązuje ograniczenie do 50 km/h.