Rodzice maluchów, które uczęszczają do Żłobka Miejskiego w Jeleniej Górze przy ul. Różyckiego lekceważą zakaz przyprowadzania do niego dzieci zakatarzonych – mówi pan Tomasz.
Dzieci, które chodzą do żłobka ciągle chorują, a ich rodzice muszą brać kolejne zwolnienia, aby siedzieć z nimi w domu – mówi nasz Czytelnik. - Dzieje się tak, bo niektórzy nieodpowiedzialni rodzice oddają do żłobka maluchy z gilem pod nosem. Nikt tego nie kontroluje. Wprawdzie na drzwiach wiszą kartki z informacją, aby przyprowadzać do żłobka tylko dzieci zdrowe, ale co z tego skoro nikt się tym nie przejmuje.
Z zarzutami naszego Czytelnika nie zgadza się zastępca dyrektora Żłobka Miejskiego w Jeleniej Górze Katarzyna Szymczak.
Nasz personel na bieżąco reaguje, gdy dziecko przyprowadzone do żłobka ma objawy infekcji – mówi Katarzyna Szymczak. - Jeżeli opiekunka, która rano odbiera dziecko od rodziców widzi, że jest ono zakatarzone to maluch nie zostaje przyjęty do żłobka. Jeśli objawy infekcji pojawiają się w ciągu dnia, to dzwonimy wtedy do rodziców i prosimy o jak najszybsze odebranie go i kontrolę u lekarza. Jeśli w naszej placówce dochodzi do zachorowania na ospę lub różyczkę, to są o tym informowani inni rodzice z prośbą, aby obserwowali swoje pociechy. Oczywiście są dzieci, u których katar ma podłoże alergiczne i jeśli ich rodzice przedstawią nam odpowiednie zaświadczenie lekarskie nie mamy podstaw, aby ich nie przyjąć do naszej placówki.
Zapis o zakazie przyprowadzania dzieci z objawami chorobowymi do naszej placówki znajduje się także w umowie o świadczenie usług żłobka jaką zawieramy z rodzicami. Informacje o tym, żeby przyprowadzać do nas wyłącznie dzieci zdrowe znajdują się także na drzwiach do każdej sali - dodaje K. Szymczak.