Jak dokładnie doszło zdarzenia? Tego jeszcze nie wiadomo. Na miejscu próbuje to ustalić policja. Z relacji świadków wynika, że oba pojazdy jechały z Jeleniej Góry w kierunku Cieplic. Na wysokości „Metalowca” kierowca volkswagena próbował zjechać z prawego na lewy pas. Najprawdopodobniej nie upewnił się, czy lewym pasem nic nie jedzie i zajechał drogę kierowcy toyoty. Ten zaczął gwałtownie hamować, wpadł w poślizg, uderzył w golfa , a następnie w latarnię i dachował.
- Usłyszałem huk, obróciłem się i zobaczyłem jak bus leci w powietrzu. Podbiegłem do białego golfa, gdzie była matka z dzieckiem na rękach. Była przerażona, podobnie, jak kierowca i maleństwo. Pomogłem im wyjść z samochodu. Po chwili przyjechało pogotowie – mówi 24 – letni Bartosz Sławik, pracownik pobliskiego zakładu.
Poszkodowanym pomagał również Krzysztof Bieniasz, właściciel pobliskiej firmy. - To nie pierwsze zdarzenie w tym miejscu. W minionym roku doszło do bardzo podobnego wypadku, w którym dachował inny bus. Zanim ktoś straci na tym odcinku drogi życie, powinien zostać ustawiony fotoradar, bo kierowcy urządzają sobie wyścigi – mówi.
Obecnie na miejscu prowadzone są czynności, teren zabezpiecza policja i strażacy. Część pasa wyłączona jest z ruchu.
- Z wstępnych ustaleń wynika, że do zdarzenia doprowadził 29 – letni kierowca z Gierałtowa. Do szpitala trafiło sześć osób, cztery dorosłe i dwójka dzieci, w tym 4,5 miesięczne niemowlę. Czekamy na informację ze szpitala o stanie ich zdrowia – mówi podinspektor Edyta Bagrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.