Właściciele telefonów komórkowych dopiero kilka godzin po przesłaniu oszustom kodów kart doładowujących czy pinów orientują się, że zostali oszukani. Wówczas pomocy zaczynają szukać w punktach obsługi operatorów sieci.
– Dostałam smsa, że jeśli w ciągu kolejnych dwóch godzin prześlę kod doładowujący telefon za minimum 30 złotych, w promocji otrzymam dodatkowo podwójną kwotę doładowania – mówi Alicja Kruk. – Dużo rozmawiam i pomyślałam, że jest to dobry interes, dzięki któremu zaoszczędzę sporo pieniędzy. Decyzje podjęłam natychmiast, bo w smsie było też napisane, że ilość promocyjnych doładowań jest ograniczona i liczy się czas odesłania kodu. Kiedy w ciągu kilku godzin konto mojego telefonu nie zostało doładowane – jak zapewniano mnie w przysłanym smsie – poszłam do punktu obsługi, by to wyjaśnić. Tam powiedziano mi, że padłam ofiarą oszustów.
Jednak jak mówi rzecznik konsumentów, winę za podawanie poufnych danych smsem czy telefonicznie ponoszą sami klienci, a nie operatorzy sieci.
– O ile można zrozumieć naiwność starszych osób, które nie orientują się w tym brutalnym świecie i starym zwyczajem ślepo zawierzają firmom, które kiedyś jako państwowe były dla nich świętością, o tyle nic nie tłumaczy naiwności ludzi młodszych – mówi Jadwiga Reder-Sadowska, miejski rzecznik konsumentów w Jeleniej Górze.
– Przychodzi do mnie spora grupa oszukanych w podobny sposób ludzi, którzy zajmują wysokie stanowiska w różnych firmach, a często są nawet przedstawicielami prawa – dodaje.
Rzecznik konsumentów radzi więc, by wystrzegać się podawania tefonicznie nie tylko kodów doładowania telefonu, ale również numerów kart, numerów kont bankowych, imion i nazwisk, także rodziców, miejsca zamieszkania, pobytu, numerów NIP czy PESEL itp.
Danych poufnych nie należy też przesyłać mailowo czy listownie jeśli nie mamy gwarancji, że dotrą one na adres konkretnej firmy, a nie np. na adres wymyślony przez oszustów. – Trzeba też bardzo uważać w ujawnianiu danych osobom podającym się za pracowników firm windykacyjnych, którzy nie maja żadnego prawa żądania naszych danych osobowych przez telefon – mówi Jadwiga Reder-Sadowska.