Brak właściwej opieki nad krową, która padła kilka dni temu w Ośrodku Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Dziwiszowie zarzuca prowadzącemu go Dolnośląskiemu Inspektoratowi Ochrony Zwierząt autor filmu, zamieszczonego kilka dni temu w sieci.
Na krótkim filmie, który został nakręcony najprawdopodobniej telefonem komórkowym, widać zwłoki zwierzęcia leżące w boksie w stajni. Są one przykryte materiałem pościelowym. W pewnym momencie osoba dokonująca nagrania podnosi płótno i pokazuje martwą krowę. Jak twierdzi autor nagrania, który skontaktował się z naszą redakcją drogą elektroniczną, zwłoki zwierzęcia leżały w stajni pięć dni, a krowa przed śmiercią była głodzona i umierała w cierpieniach.
Konrad Kuźmiński z DIOZ twierdzi, autor filmu mija się z prawdą.
Krowę tą dwa lata temu odebraliśmy w trakcie interwencji - mówi K. Kuźmiński. - To było wiekowe zwierzę, jednak dzięki troskliwej opiece naszych wolontariuszy było w dobrym stanie. Kłopoty zdrowotne krowy zaczęły się kilka dni przed śmiercią. Wraz z lekarzem weterynarii próbowaliśmy ją ratować, jednak przegraliśmy tą walkę w nocy z 9 na 10 września. Zawiadomiliśmy o śmierci krowy inspekcję weterynaryjną oraz firmę zajmująca się utylizacją zwłok dużych zwierząt. Po odbiór martwego zwierzęcia, które leżało w boksie w stajni przyjechała ona 11 września.
Krowa była zadbana, odrobaczona i ze strony DIOZ nie zaobserwowałam żadnych zaniedbań w opiece nad nią - dodaje lekarz weterynarii Dorota Węglińska. - Podejrzewamy, że kilka dni przed śmiercią zwierzę musiało zjeść na pastwisku coś niestrawnego, w efekcie doszło do zatrzymania pracy jej żołądków. W trakcie leczenia zwierzę miało podawane leki i kroplówki. Niestety nie udało się go uratować. Nie wiem dokładnie, kiedy zwłoki zwierzęcia zostały odebrane przez firmę, która zajęła się ich utylizacją. Jej siedziba znajduje się w Oleśnicy i z reguły odbiera ona padłe duże zwierzęta w ciągu trzech dni od momentu zgłoszenia.