– Już kiedy budowali trzeci pas i kładli nową nawierzchnię pytałem, czy będę mógł przepędzać zwierzęta, ale nikt mi nie potrafił odpowiedzieć – mówi rozgoryczony rolnik. – Teraz, gdy samochody jadą z góry grubo ponad setkę nie zaryzykuję wyprowadzenia stada wprost pod koła – dodaje.
Usłyszał, że znaki na jezdni dotyczą samochodów, a nie krów, więc może sobie bydło przepędzać i przez podwójną ciągłą. Tylko jak ktoś wjedzie w zwierzęta i się zabije, albo ciężko rani, kto za to zapłaci? – Ja! – pokazuje Ryszard Sobolewski.
Przeprowadzenie bydła to nie jedyny problem mieszkańców Radomierza. Jak już kiedyś pisaliśmy, podwójna linia ciągła uniemożliwia zgodne z prawem skręcanie w lewo w kierunku Jeleniej Góry. Równie niebezpieczne jest wyjeżdżanie na krajówkę ze skrzyżowania przy kościele, z drogi prowadzącej z Janowic Wielkich. Pędzący w dół na złamanie karku kierowcy nie zawsze zdążą wyhamować przed wjeżdżającym na drogę autem.
– Do wypadków dochodzi tam co kilkanaście dni – mówi wójt gminy Janowice Wielkie, Jerzy Grygorcewicz. – Dlatego po moich wielokrotnych monitach spotkaliśmy się w czwartek w naszym urzędzie z policją, przedstawicielami Dyrekcji Okręgowej Dróg Krajowych i Autostrad i zainteresowanymi mieszkańcami.
Mieli pisma od pana Sobolewskiego, raporty policji o ilości wypadków. I co wymyślili? Zaproponowali i spisali notatkę o wybudowaniu tunelu pod drogą, niedaleko szczytu, gdzie skarpa jest najwyższa. Za pół miliona złotych miałby postać tunel dla zwierząt, samochodów a nawet kombajnów. Ale gmina miałaby wykupić pas ziemi wzdłuż drogi po obydwu stronach i zrobić na nim drogę dojazdową.
– To jakaś bzdura – komentuje samorządowiec. – Według mnie wystarczyłoby namalowanie linii przerywanej na drodze, postawienie znaków ograniczających szybkość, plus fotoradar i sprawa byłaby załatwiona i dla skręcających do Jeleniej Góry i dla pana Sobolewskiego, który ma ziemię tuż obok i któremu naprawdę współczuję.
Ale na to przedstawiciele DODKiA i policjanci się nie zgodzili. Jakieś przepisy im nie pozwalają na to. Wydać pół miliona mogą wydać, ale zrobić coś logicznego i za grosze już nie mogą. Natomiast skrzyżowanie obok kościoła ma być przebudowane w przyszłym roku. Mają powstać dodatkowe pasy dla włączających się do ruchu i zjeżdżających w lewo. Na teraz proponujemy rozbiórkę płotu który zasłania widok na drogę i zastąpienie go siatką, przez którą widać zdecydowanie lepiej – mówi wójt Grygorcewicz.
Skoro urzędnicy z dyrekcji dróg krajowych i policja mówią nie zmianie oznakowania na jezdni, Ryszard Sobolewski proponuje rozwiązanie sprawy przepędu bydła na drugą stronę drogi.
– Na mojej ziemi jest metrowej średnicy przepust pod jezdnią. Owce by tędy przeszły, ale krowy już nie. Ja oddam moją ziemię na drogę dojazdową do przepustu a dyrekcja krajowa – zamiast metrowej średnicy – położy rurę o dwumetrowym prześwicie. To nie będzie kosztowało pół miliona złotych, a jedynie 40-50 tysięcy złotych.
Jednak nie rozwiąże to problemu przejazdu na drugą stronę. Z kolei wielki tunel u góry to byłaby jakaś paranoja. Po co przejazd dla kombajnu które na drugą stronę nie jeżdżą, bo nie ma tam pól uprawnych, a jedynie łąki? – Teraz patrzę, jak marnuje się dobra trawa, a ja muszę karmić zwierzęta sianem i wypasać na łące, którą wydzierżawiłem po tej stronie drogi. A krowy, gdy tylko podejdę do płotu, od razu ustawiają się, żeby przejść na pastwisko. Kilka razy zaryzykowałem, ale to nie ma moje nerwy. Gdyby samochody rzeczywiście jechały najwyżej 70 km na godzinę, byłoby to dużo łatwiejsze – usłyszeliśmy od R. Sobolewskiego.
– Niestety, na tym szerokim i z dobrą nawierzchnią odcinku kierowcy nie stosują się do żadnych znaków drogowych – wyjaśnia naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, podinsp. Maciej Dyjach. – Niewielu jedzie przepisową siedemdziesiątką. Dlatego zamierzamy w połowie zbocza zainstalować fotoradar, który – jak pokazuje doświadczenie jeleniogórskie – studzi zapał krewkich kierowców.