Tradycyjnie prócz grobów bliskich, najczęściej odwiedzanym miejscem na cmentarzu był grób „Nieznanego Żołnierza”, który tonął w morzu ognia setek zniczy i świeczek. Wiele osób wzięło też udział w mszy celebrowanej przed cmentarną kapliczką o godz. 13.30.
Nie wszyscy jednak mogli spędzić ten dzień na spacerach i pogaduszkach. Tradycyjnie masę pracy miała Policja i Straż Miejska, które nieźle sobie radziły z rozładowaniem olbrzymiego ruchu samochodowego. Łatwego życia też nie mieli kierowcy autobusów MZK, które co kilka minut objuczone pasażerami podjeżdżały pod główna bramę cmentarza. Najmilej swoją pracę dzisiejszego dnia zapewne będą wspominać kwiaciarze i handlarze dewocjonaliów, którzy zbili krocie na zniczach i innych ozdobach. Dobrze, że choć raz w roku mogą podreperować swój budżet …