Przez padający deszcz przeplatany z mżawką na jeleniogórskim lotnisku pojawiło się znacznie mniej widzów niż się spodziewano. Z zawodów wycofało się również sporo zawodników. Po pierwszych przejazdach, podczas których okazało się, że nawierzchnia jest bardzo śliska, wielu pojechało do domów.
Ci, którzy zostali i zdecydowali się powalczyć, musieli wykazać się ogromnym doświadczeniem i odwagą. Wielu tą decyzję przepłaciło poślizgiem koni, a nawet wywrotką wierzchowca i jeźdźca. Na szczęście mimo poważnie wyglądających upadków, nikomu nic się nie stało.
– Planowanych było około 120 przejazdów, już wiadomo, że przez tą pogodę jest ich zdecydowanie mniej szczególnie w tych wyższych konkursach. Nie wiem ilu jeźdźców ostatecznie wystartuje, ale około 50 na pewno – mówił podczas zawodów Michał Kasztelan, organizator i pomysłodawca.
Konie po prostu boją się skakać.– Ci, którzy zdecydowali się wycofać z konkursu, z pewnością postąpili słusznie. Nie można ryzykować, że koń skręci nogę czy, jak mogliśmy zobaczyć to na niższych konkursach, przewróci się z jeźdźcem. Takiego „lodowiska” jakie mamy dzisiaj jeszcze nie było, dlatego tym, którzy pojechali, podwójnie gratuluję. Pogoda nie dopisuje nam średnio raz na cztery lata, więc mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie słonecznie – mówił M. Kasztelan
Jedną z zawodniczek, która zmierzyła się z ekstremalnymi warunkami na jeleniogórskim lotnisku i doświadczyła po drodze kilku niespodzianek, była córka organizatora, Magdalena Kasztelan. Po przygodach w pierwszych przejazdach, zawodniczka wycofała się z wyższych konkurencji.
– Dzisiaj jechało się bardzo ciężko, jechałam na dwóch koniach, i niestety obydwa nie miały podków na tylnych kopytach i strasznie się ślizgały. Nie miałam szans przejechać tego konkursu, dlatego z wyższych się wycofałam – mówi zawodniczka.
Byli jednak i tacy, którzy na przejazd się zdecydowali i dobrze na tym wyszli. Jedną z zawodniczek, która zwyciężyła w konkursie, była Ida Karol z Jeżowa Sudeckiego. Na Szakirze zdobyła dzisiaj pierwsze miejsce w klasie „L” . Na swoim koncie licealistka ma jednak znacznie więcej zwycięstw, które wywalczyła m.in. w Kliczkowie czy we Wrocławiu.
– Było bardzo ślisko, ale ufałam swojemu koniowi – mówiła po zakończonej jeździe. Konno jeżdżę około sześciu lat. W przyszłości dalej planuję walczyć i zwyciężać.
Powód do dumy miał również zawodnik z województwa lubuskiego, Sylwester Kosilski. Na koniu Rodim zdobył on nagrodę prezesa Jelfy.
– Jeśli koń jest podkuty na cztery nogi i zbyt mocno się nie szarżuje to można jeździć – mówił. – Jechałem asekuracyjnie, starałem się krótko najeżdżać na przeszkody, ale z wyczuciem. W takich warunkach jeździec musi pomóc koniowi, nie może go skręcać bardzo ciasno, bo wówczas koń się poślizgnie. Czeka mnie jeszcze jedna przejażdżka. Dzisiaj odczuwam gram adrenaliny, ale moim zdaniem, emocje w sporcie są bardzo wskazane.
W tegorocznym jury zasiedli: główny sędzia, Zbigniew Wojda, Andrzej Potaczek, Stefan Lewandowski i inni. Sztukę jeździecką wśród gości podziwiali natomiast m.in. wicemarszałek wojewódzki Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry Marek Obrębalski, prezes PEC – u Andrzej Latuszek, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. S. Żeromskiego Paweł Domagała, dyrektorzy szkół i firm oraz inni.
Pełne wyniki konkursu podamy jutro.