Przypomnijmy: do eksplozji doszło w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Karłowicza w sobotę po godz. 14. Siła wybuchu uszkodziła ściankę działową między pokojem a kuchnią, gdzie – najprawdopodobniej – iskra, która „poszła” od junkersa, spowodowała wybuch. Wskutek zdarzenia ucierpiały trzy osoby: rodzice i trzyletnia dziewczynka. Wcześniej lokatorzy zaniepokojeni podejrzanym zapachem zaalarmowali pogotowie gazowe. Huknęło, kiedy gazownicy próbowali ustalić miejsce awarii i ją usunąć.
Dwoje poszkodowanych pozostaje w szpitalu. Kobietę z poparzeniami dróg oddechowych i twarzy przewieziono na oddział specjalistyczny do Gryfic (zachodniopomorskie). W szpitalu jeleniogórskim na chirurgii dziecięcej przebywa jej córka. Ojciec dziecka po przebadaniu został zwolniony. Informacji o stanie zdrowia rannych placówki nie udzielają.
Dlaczego doszło do eksplozji? Piotr Chorbotowicz, dyrektor Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu, Dolnośląskiej Spółki Gazowniczej nie zna przyczyny. - Udało nam się jedynie ustalić, jak doszło do pojawienia się gazu w mieszkaniu. Okazało się, że na skutek mrozu pękła rura gazociągu. Gaz przedostał się do budynku i mieszkania pod gruntem, kanałem ciepłowniczym. Okopana została uszkodzona rura. Trwają prace nad usunięciem awarii. Najwięcej problemu stwarza nam kontrola instalacji we wszystkich mieszkaniach – powiedział nam Piotr Chorbotowicz.
- Sześć mieszkań jest bowiem zamkniętych i nie możemy się do nich dostać. Tymczasem sprawdziliśmy szczelność instalacji gazowej i w którymś mieszkaniu jest ona nieszczelna. Być może lokatorzy zostawili otwarty junkers czy kuchenkę gazową. Tego nie wiemy. Musimy wejść do każdego z mieszkań i to sprawdzić. Usunięcie awarii może potrwać do jutra – dodaje szef DSG.
Jak mówi Włodzimierz Belta, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego, w ewakuacji około 100 mieszkańców feralnego bloku wzięło udział ponad 60 osób, w tym: gazownicy, straż pożarna i miejska, policja, pogotowie i pracownicy centrum zarządzania kryzysowego. - Była to zdarzenie kryzysowe, które wymagało współpracy wszystkich służb. Dla osób ewakuowanych podstawiony został autobus, który zawiózł ich do Osiedlowego Domu Kultury. Większość osób ewakuowała się jednak do rodziny i znajomych – relacjonuje W. Bełta. Wczoraj około godz. 14.00 mieszkańcy mogli wracać do domów. Blok pozostaje wciąż odłączony od sieci gazowniczej. W mieszkaniach działa ogrzewanie, jest woda i prąd.
Postępowanie dotyczące zdarzenia prowadzą policja i prokuratura.
Podczas ujemnych temperatur ryzyko podobnych wypadków jest ogromne. Jednym z najbardziej tragicznych zdarzeń był wybuch gazu w Rotundzie PKO na skrzyżowaniu al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej w Warszawie podczas tzw. zimy stulecia w 1980 roku. Gaz z pękniętej rury przedostał się pod ziemią do pomieszczeń budynku. Zginęły 42 osoby.