– Błądziłem kilkanaście minut zanim znalazłem miejsce – opowiada pan Paweł, który zadzwonił do naszej redakcji. – A i tak ledwo zaparkowałem, omal nie urwałem lusterka.
Teren wokół pośredniaka przeżywa oblężenie. Auta stoją już przy ul. Podchorążych, przed bramą wjazdową. Ci, którzy zdecydują się na wjazd na teren urzędu, muszą uważać. Samochody stoją tak, że ledwo można między nimi przejechać. Do tego droga jest nierówna, można uszkodzić zawieszenie.
Wprawdzie przed samym urzędem pracy jest elegancki parking na kilkanaście samochodów, ale jest przy nim zakaz wjazdu. Mogą tam wjechać tylko... niepełnosprawni oraz pracownicy starostwa.
– To dla kogo jest ten urząd: dla ludzi czy dla samych urzędników? – pyta pan Paweł. I dodaje, że od momentu przeniesienia pośredniaka niewiele się zmieniło. – Dalej są kolejki po zasiłek, ludzie cisną się w wąskich korytarzach. O tyle lepiej, że jest czysto, no i więcej krzeseł – dodaje.
– kierowcy mogą skorzystać z wielkiego placu defiladowego, tam jest sporo miejsca do parkowania – wyjaśnia starosta Jacek Włodyga. – Problem, że każdy chce podjechać pod sam urząd. Dlatego jest tyle samochodów.
Czy urzędnicy nie mogliby zostawiać swoich aut na placu, skoro przyjeżdżają tylko raz dziennie? - Nasi pracownicy mają tylko kilka samochodów. Poza tym niektórzy, np. z wydziału architektury, często wyjeżdżają w teren w trakcie dnia – mówi Jacek Włodyga.
Jak powiedział, jedyne starostwo co może zrobić, to lepiej oznakować dojazd do placu defiladowego. – Ustawimy znaki, bo nie wszyscy kierowcy widocznie wiedzą, że tam można zaparkować – mówi.
Tyle, że jest to rozwiązanie tymczasowe, bo plac należy do Agencji Mienia Wojskowego a w planie zagospodarowania przestrzennego jest on przeznaczony pod usługi. Jeśli agencja go sprzeda w prywatne ręce, problem z miejscami do parkowania powróci. Nieoficjalnie mówi się, że inwestowaniem na tym placu zainteresowani są szefowie Biedronki.