W miniony poniedziałek w Sobieszowie, niemal 90 osób ewakuowano wskutek awarii gazociągu, do której doszło podczas prac Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji "Wodnik". Dzisiaj (14.11) prezes miejskiej spółki poinformował, że winę ponosi operator koparki i wobec niego zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Jak zaznaczył prezes miejskiej spółki, nie ulega wątpliwości, że do rozszczelnienia gazociągu doszło w wyniku prowadzonych prac przez pracowników Wodnika.
Mamy bardzo dużo szczęścia, że tak to się skończyło. Mam pełną świadomość, co przeżyli mieszkańcy - mówił prezes Wojciech Jastrzębski, który podkreślił, że zachowanie osoby nadzorującej prace było prawidłowe, a sprzęt sprawny. - Mistrz zarządzający grupą oraz operator koparki byli badani na trzeźwość - kontynuował prezes Wodnika. Jak zaznaczył, mistrz był trzeźwy, natomiast operator koparki najprawdopodobniej był pod wpływem alkoholu (oczekuje się jeszcze na wyniki badań krwi).
W ciągu kilku dni dostaniemy z policji dokument, który nam tę sprawę potwierdzi i wyciągniemy jak najsurowsze konsekwencje, przewidziane przepisami prawa - zapowiada Wojciech Jastrzębski, który deklaruje również wyciągnięcie wniosków z zaistniałej sytuacji. - Należy zrobić wszystko, żeby uniknąć, albo zminimalizować ewentualność wystąpienia takiej awarii - mówił.
Jeśli badania krwi potwierdzą, że operator koparki był nietrzeźwy, zostanie on zwolniony dyscyplinarnie. Prezes PWiK zapewnia również, że pracownicy wyrywkowo są badani alkomatem, ale zostanie też wprowadzona możliwość korzystania z takiego urządzenia przez pracowników.
Umożliwimy każdemu pracownikowi sprawdzenie się. Jak człowiek przyjdzie do pracy i nie czuje się pewnie, to lepiej przyjść do mistrza - mówił W. Jastrzębski, który ma też świadomość, że sprawą zajęła się prokuratura.