Jeszcze miesiąc temu nikt się nie spodziewał, że czeka nas wysyp grzybów. Był czas, że gdziekolwiek by się nie ruszyć, można było napotkać piękne okazy tych darów lasu.
Kiedy pani Anna z Mysłakowic wychodziła na grzyby jeszcze na początku września, każdego dnia wracała do domu z pustym koszykiem. Wszystko zmieniło się tuż po powodzi.
- Przychodziłam z pracy, wystarczy że wyszłam na godzinę i wracała z dwoma koszykami. Nie nadążałam z suszeniem, tak dużo było grzybów w okolicach Mysłakowic. Wystarczyło dosłownie wejść kilka kroków do lasu – opisuje. To był wyjątkowy sezon.
Podobne relacje docierały do nas z innych regionów Kotliny Jeleniogórskiej.