Czym się może skończyć niezbyt szybka jazda, ale na tzw. zderzaku? Przekonał się o tym kierowca ambulansu, który wczoraj (9 sierpnia) w okolicach Jałowca (powiat lubański) nie zdążył wyhamować na czas.
Zabrakło ułamków sekundy, aby zareagować na czas i wyhamować. Powód? Zbyt bliska jazda przed poprzedzającym pojazdem. Jak mówią policjanci - jest to jedna z wielu przyczyn wypadków. Nie jest zbyt częsta, bo prędkości są tu stosunkowo małe i wyhamować na czas nie jest trudno. A jednak wypadki i duże kolizje się zdarzają.
Tak jak to miało miejsce wczoraj w okolicach Lubania. Jak wynika z opowiadań kierowców, jadący na początku "sznura" pojazdów jeden z nich nagle zaczął hamować, włączył kierunkowskaz i skręcił w polną drogę. Jadące za nim dwa samochody osobowe też, jeden po drugim, zaczęły nagle hamować. Jadąca za nimi ciężarówka też zdążyła zahamować. Z manewrem nie zdążył jednak kierowca ambulansu, jadący za ciężarówką. Kierowcy nic poważnego się nie stało, ale efekt kolizji opłakany (na zdj.).
Gdyby w takich sytuacjach jadący na przodzie pojazd (motocykl, samochód czy traktor lub inny) dużo wcześniej włączył kierunkowskaz do takich kolizji by nie dochodziło.