– Nie mam na czym grać. Pukałem już do kilku urzędów, byłem w sklepie muzycznym. Na raty gitary nikt mi nie sprzeda, bo nie mam stałej pracy – mówi zmartwiony Staszek Nagajek. Teraz żałuje, że na festiwal Woodstock zabrał swoją gitarę.
– Przyjechali chłopaki, mówią – Stachu, wsiadaj, jedziemy. Chciałem tu zostawić instrument, a oni, żebym brał gitarę. Dojechaliśmy na miejsce. Pole namiotowe było tak ogromne, że niemal pobłądziliśmy. A instrument wędrował od człowieka do człowieka, aż w końcu przepadł – mówi Nagajek.
Teraz jeleniogórski bard nie ma na czym grać, a granie to jego sposób na życie dosłownie i w przenośni. Liczymy na Państwa życzliwość i wsparcie dla Staszka Nagajka, który jest jednym z bardziej rozpoznawalnych ludzi ulicy w Jeleniej Górze. Uwielbiany przez młodzież, świadomy swoich wad, zawsze znajdzie dobre słowo i piosenkę dla przechodniów. Pomóżmy mu teraz. Osoby, które mogłyby wesprzeć jeleniogórskiego barda, prosimy o kontakt z redakcją Jelonki.com