LXIV sesja rady miejskiej, która rozpoczęła się o godzinie 12, upłynęła wyjątkowo mozolnie. Pojawił się temat dotyczący nie udzielenia przez prezydenta pomocy Stowarzyszeniu Osób Bezrobotnych w wysokości 4 tys. zł na transport żywności dla najuboższych mieszkańców. Radni i władze miasta rozpoczęli burzliwą potyczkę na argumenty, czemu z ogromnymi emocjami, oklaskami, gwizdami i okrzykami, przysłuchiwali się zgromadzeni członkowie stowarzyszenia.
Prawdziwy problem” zrodził się w szóstym i siódmym punkcie porządku obrad, dotyczących projektów ustaw w sprawie zniesienia formy ochrony na dwóch drzewach stanowiących pomnik przyrody oraz ustanowienia pomnika przyrody – drzewa rosnącego przy ulicy Łabskiej w Jeleniej Górze.
Kością niezgody pomiędzy radnymi i przedmiotem czterdziestominutowej dyskusji stał się w jednym ze zdań projektu wyraz „po”, który w konsekwencji zastąpiono „w”. Po wprowadzeniu autopoprawki obydwa projekty uchwał zostały przyjęte 20 i 18 głosami. Do godziny 14.30 podjęto jeszcze jedną uchwałę w kwestii zabezpieczania w budżecie miasta środków na rozbudowę i doposażenie ścieżki turystycznej na Wzgórzu Krzywoustego.
Długo debatowano nad Strategią Rozwiązywania Problemów Społecznych. Radni lewicy oraz Prawa i Sprawiedliwości wypunktowali wady dokumentu. Wniosek jeden: strategia jest beznadziejna, bo nie zawiera wielu elementów istotnych dla miasta, nie uwzględnia, na przykład, powstania żłobka. – Gdyby ten dokument poddano wcześniej konsultacjom ze środowiskami, których dotyczy, tej dyskusji by nie było: przyjęlibyśmy dobrą strategię – mówiła radna Grażyna Malczuk.
– Pan prezydent powinien posypać głowę popiołem – wtrącił Krzysztof Mróz. M. Obrebalski uśmiechnął się. – Widzę, że panu do śmiechu, a my tu mówimy o ludziach biednych. – Nie śmieję się z biedy, tylko z pana wypowiedzi – odparł M. Obrębalski. Obiecał jednak poprawę i uzupełnienie strategii. Rada musiała ją przyjąć, bo to warunek do ubiegania się o środki z funduszy unijnych.
Wcześniej rozpętała się dyskusja na temat szpitala wojewódzkiego. Z głosów radnych wynikało, że sytuacja w placówce pogarsza się z dnia na dzień. – Dobrze, że pan prezydent nie zrealizował jednego z punktów swojego programu i nie skomunalizował szpitala – powiedział radny Mróz. – Trzeba albo mieć słaby wzrok, albo być miernym w czytaniu. Niczego takiego w moim programie nie było – ripostował prezydent. Radny Krzysztof Mróz obraził się. – Takie słowa nie przystoją prezydentowi – dodał wspominając, że słyszał tylko o zamiarach komunalizacji szpitala w luźnej rozmowie przed wyborami.
Po ekspresowym przegłosowaniu kilku uchwał dotyczących przekształceń przedszkoli i burs szkolnych w jednostki budżetowe, Huber Papaj, szef rady, zamknął pierwsze posiedzenie z półtorej godziny później niż planowano. Jednocześnie otworzył sesję nadzwyczajną z jednym tylko punktem: wyrażenie opinii w sprawie prywatyzacji Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Zastrzeżenia mieli radni PiS. – De facto prywatyzujemy odbiorców, a nie spółkę – mówił Ireneusz Łojek. Głos zabrał też Krzysztof Mróz, który niektórymi sformułowaniami wywołał „głupawkę” wśród zebranych. Napadu śmiechu nie mogła powstrzymać większość rajców, a Bożena Wachowicz-Makieła z Januszem Linderem nie opanowali ataku chichotu. Wtórował dzielnie zastępca prezydenta Miłosz Sajnog. - Pan ma kominek i zawsze będzie mógł napalić sobie drewnem z lasu – mówił K. Mróz do prezydenta miasta. – A skąd mam niby to drewno mieć, jeśli nie z lasu? – ripostował M. Obrębalski.
Radny Mróz zaznaczył, że sprzedaż PEC-u nie jest korzystna i może się wiązać z ryzykiem drastycznych podwyżek cen ciepła. Podkreślił też, że rada nie powinna podejmować takich decyzji na odchodne. Z kolei zdaniem Józefa Sarzyńskiego (SLD) sprzedaż spółki nie jest rozwiązaniem złym. Istnieje konieczność jej modernizacji, a sprzedaż jest jednym ze sposobów. Podkreślił też, że zwolnień pracowników i podwyżek cen trudno będzie uniknąć. – Nie traktujmy PEC-u jak rodowych sreber – powiedział wiceprzewodniczący rady.
Głos chciał zabrać jeszcze Krzysztof Mróz, ale za późno wcisnął przycisk. Ku jego ubolewaniu, a radości wielu rajców – spieszących się, aby zakończyć już i tak przeciągniętą sesję – Hubert Papaj nie dopuścił radnego do głosu. Ostatecznie radni przy trzech głosach sprzeciwu zgodzili się na prywatyzację jedynego dostawcy ciepła w Jeleniej Górze.