Wielu jeleniogórzan, którzy nie tylko podczas wakacji mają okazję odwiedzić Warszawę, może mieć wyjątkowo długą podróż powrotną. Można jej uniknąć, jeśli pociąg przyjedzie do Wrocławia zgodnie z rozkładem jazdy. Ale jeśli spóźni się, pechowy podróżny musi spędzić noc na wrocławskim dworcu.
– Nie lubię jeździć nocnymi pociągami, dlatego z Warszawy wracam popołudniowym ekspresem Fredro. Łapię we Wrocławiu autobus Krychy i jeszcze przed północą jestem w domu, w Jeleniej Górze – mówi Jacek Narabowicz, przedstawiciel handlowy.
Jednak pociąg Fredro nie zawsze jest punktualny, choć to ekspres. Wystarczy, ze wypadnie pięć minut spóźnienia i pasażerowie jadący dalej do Jeleniej Góry, choćby byli najlepszymi sprinterami, na autobus Krychy po prostu nie zdążą.
– Fredro wjeżdża na peron zgodnie z rozkładem jazdy o godz. 21. 38, a autobus odjeżdża o godz. 21. 45. I tak muszę prawie biec, żeby go złapać. Jeśli pociąg przyjedzie później, nie mam szans – mówi pan Jacek.
Następny pociąg do Jeleniej Góry rusza z Wrocławia po godz. 3 nad ranem. Co to oznacza? – Po prostu nocka na dworcu: śmierdzącym, bez żadnych atrakcji dla pasażerów, chyba że za taką uznać snujących się bezdomnych i podejrzanych typów – podkreśla nasz rozmówca.
Sugeruje, że może by tak zsynchronizować odjazd autobusu Krychy w zależności od pory, kiedy przyjeżdża pociąg z Warszawy. – Wystarczyłoby przesunąć odjazd autobusu o pół godziny – usłyszeliśmy. J. Narabowicz twierdzi, że nie tylko on korzysta z takiego kombinowanego połączenia.
Bywało, że do Jeleniej Góry jechał jeszcze jeden wieczorny pociąg z Bielska Białej, ale go zlikwidowano. Ten zawsze czekał na pociągi z Warszawy, nawet jak były spóźnione. Jednak połączenie zostało zlikwidowane.