Rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata to najsurowszy wyrok, jaki zapadł w sprawie trzech mieszkańców Leśnej. Usłyszał go Sławomir b., 44-letni przedsiębiorca.
We wrześniu ubiegłego roku, wraz z synem Andrzejem oraz kompanem Dariuszem R. postanowili dać nauczkę młodym chuliganom, którzy rzucali kamieniami niszcząc samochody firmy należącej do skazanego.
Przypomnijmy: mężczyźni wyłapali sprawców: trzynasto, jedenasto i dziewięciolatka na jednej z ulic w mieście. Zapakowali do ciężarówki i wywieźli do lasu. Tam B. wymógł na dzieciach chuliganach przyrzeczenie, że już więcej nie będą mu szkodzić. Uczynili to pod przymusem: B. mierzył do nich z wiatrówki.
Później oskarżeni kazali nieletnim rozebrać się do naga i przepędzili ich każąc biec przez kilka kilometrów przed samochodem.
Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach ogólnopolskich, kiedy o wszystkim dowiedziała się policja. Wzbudziła falę krytyki wobec dorosłych, którzy ów samosąd wykonali. Mniej było głosów zauważających fakt, że młodzi chuligani, Krzysztof, Rafał i Sebastian sprawiali mnóstwo kłopotów wychowawczych zarówno w szkole jak i na podwórku. Wcześniej stróże prawa już się nimi zajmowali.
Sąd nie wziął pod uwagę tych okoliczności i skazał przedsiębiorcę na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Jego kompan dostał rok w zawieszeniu na cztery lata, a syn – także rok w zawieszeniu na trzy lata oraz „opiekę” sądowego kuratora. Dwaj starsi mężczyźni muszą zapłacić 1200 złotych grzywny.
Przed sądem oskarżeni okazali skruchę mówiąc, że teraz taką sprawę załatwiliby inaczej.