– Będzie taniej i wygodniej – tak o nowościach mówi Marek Woźniak, dyrektor MZK. – Wszystko to kosztem miasta, a przewoźnik może na tym stracić – denerwują się radni.
MZK proponuje wprowadzenie opłat czasowych. Podróżny będzie mógł kupić bilet na... 10 minut.
– To ułatwienie dla pasażerów – przekonuje Marek Woźniak. – Dzisiaj jak ktoś jedzie jeden przystanek, musi skasować bilet za 2,24 zł (normalny). Tyle samo zapłaci ktoś, kto autobusem przemierza całe miasto, np. z Zabobrza do Sobieszowa – wyjaśnia Marek Woźniak.
Jak twierdzi, bilet dziesięciominutowy (normalny będzie kosztował 1,8 zł) ma ponadto przyciągnąć tych mieszkańców, którzy wolą przejść kilkaset metrów pieszo, zamiast jechać autobusem. – Chcemy przekonać tych ludzi, że warto wsiąść – mówi dyrektor MZK. – Bilet jest tani, więc nie będzie dużym obciążeniem dla portfela.
Czas przejazdu będzie liczył się od momentu skasowania (na bilecie drukowana jest godzina). A jeśli autobus utknie w korku na skrzyżowaniu? W przypadku biletu 10-minutowego liczy się tzw. czas rozkładowy przejazdu. Ta zasada nie będzie obowiązywała przy wprowadzeniu pozostałych biletów czasowych, na 40 i 60 minut. Tutaj liczy się rzeczywisty czas.
– One są dla tych pasażerów, którzy po drodze mają jedną albo więcej przesiadek – mówi Marek Woźniak. – Przejazd wyjdzie taniej, ale pasażer ponosi pewne ryzyko. Może się bowiem zdarzyć, że z 40 minut, 10-15 spędzi na przystanku, oczekując na przesiadkę. Oczywiście, nadal pozostaną jednorazowe bilety.
– Wprowadzenie biletów czasowych jest bardzo dobrym pomysłem – mówi 17-letnia Justyna z Jeleniej Góry. – Wiem, że podobnie jest np. w Łodzi. To się sprawdza. Już wcześniej mogli coś takiego wprowadzić w Jeleniej Górze.
– Na pewno z takiego biletu skorzystam – zapewnia Martyna Przygódzka, uczennica Gimnazjum nr 3 w Jeleniej Górze. Dziewczyna mieszka w Podgórzynie. – Dzięki nowej taryfie po wakacjach zaoszczędzę – mówi.
– Przecież w styczniu zatwierdzaliśmy nowe taryfy opłat – dziwi się Miłosz Sajnog, radny Wspólnego Miasta. – Minęło pół roku i już są kolejne zmiany?
– Obniżenie cen spowoduje spadek przychodów MZK – prognozuje Zofia Czernow, radna komitetu Nasz Dom. Jak twierdzi, różnicę będzie musiało dołożyć miasto, a to może być nawet ok. pół miliona złotych rocznie. – W projekcie uchwały jest napisane, że prawdo do bezpłatnych przejazdów nabędą rodziny pracowników MZK – zauważa Zofia Czernow. – Kto wie, czy proponującym zmiany nie chodzi właśnie o to.
Radni podkreślają, że nikt nie zrobił symulacji, ile MZK straci na wprowadzeniu nowej taryfy.
– Nie jest wcale pewne, że przychody się zmniejszą – mówi Marek Woźniak. – Nowa taryfa ma przyciągnąć do nas więcej klientów, co wiąże się automatycznie ze wzrostem przychodów. Dlatego trudno robić dokładną symulację. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ile osób skorzysta z biletów czasowych, a ile pozostanie przy dotychczasowych, jednorazowych.
Faktem jest, że liczba pasażerów systematycznie maleje. W 2006 roku było ich 14 mln. 273 tys. Według szacunków, w 2007 liczba ta ma zmniejszyć się o 120 tysięcy. – Mamy nadzieję, że mieszkańcy pozytywnie przyjmą nowe taryfy i spadek liczby pasażerów zostanie zatrzymany – mówi dyrektor MZK.
O tym, czy zmiany wejdą w życie, zadecydują radni. Większość z nich do tematu podchodzi ostrożnie, choć nie kwestionuje potrzeby wprowadzenia biletów czasowych. Głosowanie odbędzie się prawdopodobnie na jednej z przedwakacyjnych sesji.