Stary, kruszący się tynk o sporej wielkości spada z dachu prosto do balkonu mieszkanki, która już kilka razy przepłaciła wyjście na balkon niejedną raną na głowie. Po naszej interwencji okazało się, że zarządca był przekonany, że problemu nie ma.
– Nie oczekuje tu jakiś cudów, ale przecież zbicie gzymsu na długości sześciu metrów o grubości dziesięciu centymetrów to przecież nie jest wielka sprawa – skarży się Danuta Rumińska. – Mnie znacznie ułatwiłoby to życie, a budowlańcom zajęłoby co najwyżej parę godzin – dodaje.
Lokatorka już kilka razy pisała do firmy Domicus, która zarządza kamienicą.
– Co najmniej dwa razy odbijaliśmy już tam tynk – mówi Ryszard Rawski z Domicusa. – To, że odpada w dalszym ciągu to wina starej elewacji nie nasza. Czekamy teraz na zrobienie ocieplenia. Wówczas zrobi się wszystko razem, a tak to przecież nikt nie będzie zakładał specjalnie rusztowań, żeby gzyms obijać, bo to są koszta. Z założeniem rusztowania będzie to kosztowało wspólnotę około półtora tysiąca złotych.
– Założenie rusztowania być może jest kosztowne, odpowiada mieszkanka, ale kogo jest wina, że firma, która remontowała dach zamiast wymienić gzyms, tylko go pobieliła – ripostuje Danuta Rumińska.
Tynk leci już od ponad czterech lat. Jednak w 2004 roku, kiedy zmienił się zarządca, pani Danucie wróciła nadzieja na odzyskanie bezpieczeństwa na balkonie. – Niestety było to tylko złudzenie – mówi D. Rumińska.
Co najmniej dziesięć razy prosiła firmę Domicus, by zbiła ten stary gzyms i zrobiła nowy. Kiedy nie było odzewu postanowiła cierpliwie poczekać do remontu dachu, który przeprowadzony był w ubiegłym roku.
Powiedziano jej, że będzie to kosztowało cztery tys. zł. Wzięła kredyt, ale usterka została. – Nie zabezpieczono i nie wymieniono tego tynku. To jest dosłownie wiadro cementu. Uważam, że koszty takiej pracy są naprawdę niewielkie, potrzebna jest tylko dobra wola zarządcy.
Takiej wersji zaprzecza Ryszard Rawski. Jak mówi, prace nad remontem dachu zostały przeprowadzone zgodnie z planem, a on sam nie miał wpływu na to, co zostanie zrobione.
– Decyzję, na co przeznaczyć pieniądze, podjęła wspólnota lokatorów – mówi Rawski. – Nie mogę sam decydować, że poza ustalonym planem przeprowadzone zostaną dodatkowe prace, które są zachciankami poszczególnych lokatorów – powiedział Ryszard Rawski.
Nic nie tłumaczy jednak niekompetencji pracowników, którzy wykonywali remont dachu. Pieniądzy z pewnością wystarczyłoby na zbicie i zalepienie sześciu metrów spornego gzymsu.
Odpadające tynki z gzymsów to powszechny problem dla lokatorów kamienic w Jeleniej Górze. Przy ul. 1 Maja z jednego z budynków należącego do wspólnoty lokatorskiej, nowej elewacji nie udaje się położyć od lat. Powód: lokatorzy nie mogą dogadać się co do wykorzystania funduszu remontowego, którego zasoby mogą nie wystarczyć na kosztowną renowację „facjaty” zabytkowej kamieniczki.