Działacze i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji spotkali się wczoraj (13.12) przy pomniku "Porwanie Europy" na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Pocztowej, aby uczcić pamięć o ofiarach stanu wojennego oraz poruszyć kilka innych kwestii.
Organizatorzy manifestacji przyznają, że coraz mniej osób wie, co wydarzyło się 13 grudnia 1981 roku i obawiają się, że młode pokolenie będzie poznawać całkiem inną historię, niż była w rzeczywistości.
Nie wiadomo, w którą stronę pójdzie historia - już nie ma Lecha Wałęsy w podręcznikach - mówił Tadeusz Waliczek, lider jeleniogórskiego KOD-u.
W czasie spotkania w Jeleniej Górze uczestnicy chcieli oddać hołd wszystkim, którzy walczyli z komunizmem.
Było to około 40 ofiar stanu wojennego. Chcemy też oddać hołd "szaremu człowiekowi", który już w naszych czasach oddał swoje życie dla Polski. Chcemy mobilizować ludzi, żeby przeciwstawiali się obecnym rządom, które idą bardziej na wschód - w stronę Putina - tak, jak Orban na Węgrzech - argumentował działacz organizacji.
Wśród podnoszonych tematów była afera KNF, zamiary sprzedaży Radia Zet braciom Karnowksim czy proces Władysława Frasyniuka, który zaplanowany był właśnie na 13 grudnia.
Zgodnie z zapowiedziami manifestacji, uczestnicy założyli żółte kamizelki na wzór Francuzów.
Dla mnie żółte kamizelki są oznaką walki. To, co dzieje się we Francji porównuję z tym, co dzieje się u nas na Marszu Niepodległości, gdzie są również rodziny z dziećmi, ale nie brakuje też kiboli, którzy szukają rozróby. Chuligaństwo, rozbijanie sklepów, podpalanie aut to nie jest walka z rządem i absolutnie się z tym nie identyfikujemy - podkreślił T. Waliczek.