- Jest to dla mnie wyjątkowo radosny moment – powiedział J. Łużniak - bowiem kolejni nauczyciele swoją pracą i zaangażowaniem dowiedli, że mają na tyle wysokie kwalifikacje i prezentują na tyle aktywną postawę, że (po zdaniu odpowiednich egzaminów) zasługują na awans w zawodzie, od którego jakości zależy nie tylko przyszłość młodzieży, ale i nas wszystkich. Wysoko cenię sobie możliwość wręczania wszystkich dokumentów potwierdzających awans zawodowy, ale nauczycielski traktuję szczególnie.
Jako że uroczystość odbywała się w okresie przedświątecznym, była okazją do rozmowy przy kawie i słodyczach, ale też do zaprezentowania niektórych eksperymentów, jak choćby ćwiczenia z fizyki pod tytułem „znikająca moneta”. Nauczycielka fizyki pokazała praktycznie, jak można zaintrygować dzieci prostymi z pozoru ćwiczeniami, mającymi ścisły związek z załamywaniem się fal świetlnych, zaciekawiła też grono zgromadzone przy stole. Prezydent wprawdzie zażartował, że gdyby były podobne ćwiczenia nie ze znikającymi monetami, ale z pojawiającymi się banknotami o dużych nominałach, to byłyby one z pewnością interesujące dla służb finansowych samorządu, ale znikające monety, to iluzja, a budżet – to twarda rzeczywistość, więc lepiej na nim nie eksperymentować.
Przypominamy, że stopnie awansu nauczycielskiego, począwszy od nauczyciela-stażysty, przez kontraktowego, mianowanego aż do dyplomowanego – to precyzyjnie określona droga pedagogicznej kariery. Próbę uzyskania stopnia nauczyciela mianowanego może zostać ktoś, kto w szkole przepracował co najmniej 3 lata od nadania poprzedniego stopnia, wtedy rozpoczyna trwający niemal następne 3 lata staż i musi w jego finale zdać jeszcze egzamin. To nie jest droga łatwa do pokonania, więc satysfakcja osób, które ten stopień uzyskały powinna być duża.