– Zamówiłem koniak. Kelnerka zaproponowała z lodem, ale odmówiłem wyjaśniając, że tego trunku z lodem absolutnie się nie podaje. Wtedy do rozmowy wtrąciła się stojąca obok właścicielka pytając, jakim prawem zwracam uwagę personelowi – skarży się kuracjusz. Opowiada, że wywiązała się dyskusja, do której dołączył jeszcze mąż właścicielki.
– Zapytałem o księgę skarg i zażaleń, na co usłyszałem, że w lokalu coś takiego nie istnieje. Właściciele nie potrafili też wskazać mi instytucji, gdzie mógłby złożyć skargę. A gdy powiedziałem, że w takim razie ze sprawą pójdę do prezydenta, dowiedziałem się, że i tak nic nie wskóram, bo to jego znajomy – oburza się Z. Bachorski.
Właścicielka kawiarni wyjaśnia, że sytuacja wyglądała trochę inaczej, a odczucia pokrzywdzonego klienta są bardzo subiektywne. – Owszem, kelnerka zaproponowała koniak z lodem, ale wynikało to z jej niewiedzy – w pracy jest bowiem dopiero od kilku dni – tłumaczy.
Twierdzi, że mężczyzna zaatakował ich w innej sprawie. – Zapytał co oznacza niemiecki plakat reklamowy będący częścią wystroju lokalu. Ponieważ nikt nie potrafił mu przetłumaczyć, wywiązała się z tego powodu kłótnia – mówi właścicielka kawiarni.
Dodaje, że nie będzie tłumaczyć się z tego, co mówiła, ani tym bardziej wskazywać miejsca czy instytucji, gdzie kuracjusz będzie mógł na nią złożyć skargę. – Powiem tylko, że ten pan zachowywał się w sposób arogancki i bezczelny, a do tego obrażał mnie i personel. Nie mogę sobie pozwolić na takie zachowanie w lokalu – tłumaczy.
Pan Zbyszko przyznaje, że w trakcie dyskusji powiedział może zbyt dużo, ale oburza go fakt, że właściciele lokalu potraktowali go w ten sposób. – Nie wymagam wiele. Każdy klient powinien być traktowany w miarę przyzwoicie. Poza tym właściciele powinni wziąć pod uwagę fakt, że przyjeżdżają tu osoby chore, które mają nadszarpnięte zdrowie i nerwy – mówi Z. Bachorski.
Dodaje jednak, że sprawy nie pozostawi. – Jestem tu jeszcze przez tydzień i na pewno wybiorę się z tym do prezydenta. Jako osoba nie pochodząca stąd nie mam w tym żadnego interesu. Zależy mi tylko na tym, aby inne osoby nie zostały potraktowane w podobny sposób. Przyjeżdżamy tu przecież po to, aby odpocząć, a nie denerwować się.
Zgrzytem w całej sprawie jest zalecenie, które można przeczytać na karcie leczenia uzdrowiskowego: picie alkoholu niweczy wyniki kuracji.