- Projekt Kulinarnego Szlaku Turystycznego to jest powiązanie doświadczeń dobrych, wyrafinowanych firm gastronomicznych i wspólne promowanie kuchni polskiej i tradycji kulinarnej – wyjaśnia menadżer Opałkowej Chaty, Marcin Niewodniczański – każdy z 14 lokali, jakie weszły do naszego konsorcjum specjalizuje się w innej kuchni. Jest kuchnia z Mazur, jest kuchnia małopolska, łódzka, mazowiecka, kaszubska. My, Opałkowa Chata w Jeleniej Górze mamy kuchnię małopolską, natomiast Opałkowa Chata w Bolesławcu prezentuje specyficzną kuchnię bolesławiecką, czyli połączenie tradycji jugosławiańskich, francuskich, niemieckich, ukraińskich i polską kresową.
Czy uda się ten sposób wypromować kuchnię karkonoską czy jeleniogórską? Choć jak mówi Marcin Niewodniczański teraz to byłoby mówienie na wyrost, to już są potrawy o których można by tak mówić.
- To raczej kolejne pokolenie będzie mogło już nazywać pewne potrawy jako kuchnia jeleniogórska – zapewnia M. Niewodniczański – nasze konsorcjum składa się z lokali z Jeleniej Góry, Karpacza, Szklarskiej Poręby, Świeradowa Zdroju i miejscowości sąsiednich. No i jako daleko wysunięty przyczółek Bolesławiec. Konsorcjum daje nam siłę do wspólnego występowania wobec samorządów i władz innych szczebli. Daje nam możliwość negocjacji lepszych warunków u dostawców. Teraz jeden lokal zajmuje się promocją całej grupy, inny zajmuje się negocjacjami z dostawcą jakiegoś produktu, kolejny właściciel negocjuje warunki dostaw urządzeń. To da nam możliwość obniżania kosztów i cen dla klientów.
Przedstawiciele wszystkich członków konsorcjum odebrali specjalne szklane medaliony, które mają zaświadczać, że lokal jest członkiem Kulinarnego Szlaku. Wręczał je szef konsorcjum, Janusz Stańczyk, pomysłodawca między innymi mistrzostw Polski w grillowaniu.
- Nasz lokal specjalizuje się w kuchni kresowej – mówił właściciel hotelu Caspar, Robert Futerhendler – od wnuczki kucharza jednego z lwowskich hoteli dostaliśmy przepisy na nalewki, wiśniową i malinową. Będziemy je serwować gościom zamawiającym kresowe potrawy.
Była to też rzadka okazja, żeby spróbować w jednym miejscu kuchni prawie dwudziestu lokali. Bowiem jednocześnie z inauguracją szlaku zbierano pieniądze na pomoc powodzianom w gminie Mysłakowice. Każda potrawa kosztowała 7 złotych i te pieniądze w całości zasilą fundusz pomocowy. Wszystkim osobiście dziękował wójt Zdzisław Pietrowski.
Można było też spróbować wyrobów wędliniarskich zakładów mięsnych Niebieszczańscy. Wyroby z serii ze starej spiżarni cieszyły się wielkim powodzeniem i były dobrym uzupełnieniem potraw regionalnych serwowanych przez wszystkie lokale.
Czternaście lokali to propozycja dla smakoszy, którzy mogą codziennie próbować innej kuchni, nawet jeśli przyjadą w Karkonosze na dwa tygodnie. Będzie to też okazja do tak ekscentrycznych eksperymentów kulinarnych jak grochówka ze śledziem, potrawa z kuchni kaszubskiej.