Poszkodowani podejrzewają, że ich auta są niszczone przez lokatorów bloku, pod którym parkują samochody. Przy ul. Wita Stwosza jest bowiem mało miejsc postojowych, a te konkretne na których auta są niszczone, są oświetlone. Zdaniem poszkodowanych wszystko wskazuje na to, że jeden z lokatorów „ubzdurał” sobie, że są jego miejsca parkingowe.
– Kilka miesięcy temu auto naszego znajomego zostało oblane kwasem, później inne pojazdy były obrzucane jajkami i błotem. Ktoś zostawiał też kartkę za szybą, by w tym miejscu nie parkować. Półtora miesiąca temu ostrym narzędziem porysowano nam auto służbowe. Pomalowaliśmy je na własny koszt. Sprawą zajmowała się policja, która jednak umorzyła śledztwo z powodu braku dowodów. Wynajęliśmy prywatnego detektywa, ale sposób jego pracy budzi wiele wątpliwości. Ten człowiek wziął od nas pieniądze i nic nie zrobił. Tymczasem minionej nocy ktoś znowu porysował nasz prywatny samochód, audi A6. Straty szacujemy na około 8 tys. zł. Czujemy się bezradni - mówi Klaudia Drozdowska, właścicielka pojazdu.
Właściciele auta kolejny raz zgłosili sprawę na policję, jednak stracili już nadzieję na znalezienie i ujęcie sprawcy. O pomoc zgłaszali się też do spółdzielni „Ostoja”, jednak i tam nikt im nie pomógł. Mieszkańcy zapowiadają jednak, że sprawy nie odpuszczą dopóki sprawca nie zostanie ustalony i ujęty.
Zgodnie z kodeksem karnym za umyślne zniszczenie lub uszkodzenie cudzej rzeczy sprawcy grozi od 3 miesięcy do lat 5 więzienia. W przypadku kiedy wartość zniszczeń nie przekracza kwoty 250 zł, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.