Informację o pożarze w lesie koło Antoniowa (teren Nadleśnictwa Szklarska Poręba) strażacy otrzymali 8 kwietnia około godziny 7.15. Po dotarciu na miejsce dwa zastępy ratownicze zastały jedynie dopalające się szczątki kombajnu zrębowego (tzw. harwestera), które dogasili. Druga maszyna - forwarder - została nadpalona. O sprawie została powiadomiona policja.
Jak informuje strona internetowa Lasów Państwowych, do podpalenia przyznał się anonimowy „Zielony Front”. Sprawcy podpalenia zostawili listy ze swoim przesłaniem: „Za niszczenie lasu, starych ścieżek i dróg wycofajcie się! Zielony Front”.
Maszyny były używane do usuwania drzew zniszczonych podczas wichury w październiku ubiegłego roku. Ich zniszczenie oznacza, że nie można usuwać połamanych drzew, a tym samym zostanie opóźnione odnawianie tego terenu.
To nie pierwszy tego typu incydent w tym rejonie. Trzy tygodnie temu ktoś powybijał szyby i lusterka oraz zrobił dziury w karoserii ciągnika zrywkowego, należącego do innego zakładu usług leśnych. Wtedy także pozostawiono list. W razie braku reakcji sprawca zniszczenia groził konsekwencjami.
Ktoś musiał obserwować operatora maszyny i wiedział, o której godzinie skończył pracę - mówi Jerzy Majdan, nadleśniczy Nadleśnictwa Szklarska Poręba. - Na miejsce, gdzie stała maszyna przyjechał przygotowany - z ropą i kartonem, na którym napisał swój list. Dobrze, że zauważono ogień, zanim rozprzestrzenił się na okoliczny las - dodaje nadleśniczy.