W tej sprawie napisał do nas pan Darek. - Polując w rejonie Wolbromka i Sadów Dolnych spotkałem sporego psa – relacjonuje. - Stał obok mojego samochodu na skraju lasu, kiedy wyszedłem od zwyżki na dębie. Pies zaczął iść w moją stronę, więc wziąłem go „w lunetę”. Okazało się że z obu stron głowy zwisa mu łańcuch. Pies strasznie śmierdział, z obu końców łańcucha ściekała mu ropa. Zwierzak był ufny i wyraźnie oczekiwał pomocy. Gdy go odpędzałem odchodził i wracał. Próbowałem zdjąć mu łańcuch, ale nie dałem rady. Gdy pokazałem mu otwarte drzwi do samochodu dał się zabrać do środka. Bardzo grzecznie pojechał ze mną najpierw do leśniczówki w Dobromierzu, a potem do kolegi myśliwego, który hoduje psy. Razem pojechaliśmy do wałbrzyskiego weterynarza Janusza Puławskiego, gdzie okazało się, że ok. 30 cm łańcucha jest wrośnięte głęboko w skórę. Janusz operował psa ponad 3,5 godziny. (Przesyłam zdjęcia). Myślę, że trzeba znaleźć bestię, która zwierzakowi to zrobiła – dodaje pan Darek.
Psa przyjął dyrektor Aeroklubu Jeleniogórskiego Jacek Musiał i dał mu kąt na lotnisku. - Obecnie pies ma wszystko czego potrzebuje, ale poszukujemy człowieka z dobrym sercem, który go przyjmie – mówi Jacek Musiał. – Jeśli nikt się nie znajdzie, pies zostanie z nami, ale póki co szukamy – dodaje.