– Pozwolę sobie na pewną złośliwość wobec prezydenta – powiedziała przewodnicząca regionalnego SLD Grażyna Malczuk. – Z jego sloganu wyborczego sprzed trzech lat najważniejsze były słowa: zaufanie, doświadczenie i pewność. Po trzech latach wychodzi, że doświadczenie prezydenta jest tylko akademickie. Zamiast zaufania mamy zadufanie a zamiast pewności – tupet – podkreśliła radna lewicy.
Grażyna Malczuk z Jerzym Pleskotem i Józefem Sarzyńskim nie zostawili na Marku Obrębalskim suchej nitki. Przedstawili obraz miasta, które do 2006 roku się rozwijało, a przez ostatnie trzy lata żyło tylko i wyłącznie dzięki planom i zamierzeniom z tamtego okresu. Oskarżyli Marka Obrębalskiego, że sam nie zrobił, tylko przypisuje sobie zasługi poprzednich ekip. – Prezydent powinien być omnis confundat, cały zawstydzony – uczenie rzekł Józef Sarzyński.
Były zastępca prezydenta w czasach prezydentury Józefa Kusiaka (1998 – 2006) poddał druzgocącej krytyce dokument wydany kilka dni temu przez Marka Obrębalskiego, w którym szef miasta podsumował swoje trzy lata. – Tu nie ma żadnych sukcesów, są tylko działania kontynuowane oraz takie, które każdy prezydent robić powinien – powiedział J. Sarzyński.
Uznał za niestosowne chwalenie się budową Pasażu Grodzkiego. – Działania przed budową tego obiektu były prowadzone na szkodę miasta i określone służby zajmą się tym – prorokował zastępca szefa rady miejskiej. Wytknął też prezydentowi Obrębalskiemu niedociągnięcia formalne przed budową Castoramy, które mogą przyczynić się do utrudnień w ruchu, bo nie została rozwiązana kwestia dojazdu do marketu i uporządkowania skrzyżowania Grunwaldzka – Jana Pawła II.
Józef Sarzyński podkreślił też, że w miarę dobra sytuacja gospodarcza nie jest zasługą prezydenta, ale samych mieszkańców i ich aktywności. Bez entuzjazmu wypowiedział się o termach cieplickich. Ich lokalizacja – zdaniem SLD – jest zła, bo nie pozwala na rozwój infrastruktury, a sposób finansowania bardzo dla miasta niekorzystny (tylko 40 procent dotacji). – Miasto będzie dopłacać do tego obiektu nawet milion euro rocznie, a to zabierze środki na inne inwestycje – prorokował Sarzyński.
Jerzy Pleskot przedstawił apokaliptyczną wizję Jeleniej Góry, gdzie coraz mniejsze jest bezpieczeństwo socjalne, przybywa ludzi objętych pomocą MOPS, brakuje mieszkań socjalnych i noclegowni dla kobiet. Zarzucił samorządowcom z ratusza, że zwlekają z oddaniem do użytku nowej siedziby straży miejskiej. Kolejna sprawa to monitoring, który – co prawda będzie – ale za późno. – Dlaczego nie podepnie się instalacji pod starą komendę, skoro od ukończenia nowej władze uzależniały uruchomienie monitoringu? – pytał J. Pleskot.
– Czy te oczy mogą kłamać? – zapytała na koniec Grażyna Malczuk. – Wygląda na to, że tak – odpowiedziała. Działacze lewicy podkreślili, że nie będą dawali żadnych rad Markowi Obrębalskiemu, bo mając większość w radzie i tak się nikogo nie będzie słuchał. – A ludziom nie trzeba fajerwerków tylko spokoju, stabilnej pracy i bezpieczeństwa – dodali.
Trudno było nie odnieść wrażenia, że ta zupełnie nie konstruktywna krytyka, z wieloma akcentami populistycznymi, to pierwsze przedwyborcze uderzenie SLD w ekipę ratusza i jej szefa. Grażyna Malczuk powiedziała, że jeszcze nie wie, czy będzie kandydowała na najwyższy urząd w mieście. Podkreśliła jednak, że SLD zaskoczy mieszkańców dobrym programem. – O sprawach personalnych będzie mowa w marcu – zapowiedziała wspominając jedynie, że brane jest pod uwagę sześć osób.