Reakcje absolwentów gimnazjów były różne: od radości, przez spokój, na bladej rozpaczy skończywszy. Do 4 lipca sekretariaty czekają na komplet dokumentów od kandydatów, którzy na listach pojawili się poniżej nagłówka: „przyjęci”.
Adam Jęczmyk o swoim sukcesie dowiedział się już kilka dni temu. Wczoraj jednak z kompletem dokumentów oficjalnie powędrował do Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych.
– Jeszcze raz sprawdzę czy rzeczywiście jestem przyjęty i złożę oryginał świadectwa i wyniki testów kompetencji – powiedział nam Adam. – Uważam, że szkoła, którą wybrałem jest jedną z lepszych – argumentuje.
Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. Do wybranej szkoły zabrakło, jak twierdzą, odrobinę szczęścia.
– Zabrakło mi pięciu punktów, żeby dostać się do liceum budowlanego – mówi załamany Łukasz. Dostałem się co prawda do ekonoma, ale zdecydowanie wolałbym uczyć się tutaj.
Jednak nawet ci, którzy punktów mieli wystarczająco dużo, by zostać przyjętym, musieli zmienić plany i dokumenty złożyć gdzie indziej.
– Nie otworzono nam kierunku budowlanego bo było za mało chętnych Po budowlance mielibyśmy już zawód i to całkiem niezły, a tak musimy iść gdzie indziej – mówią Jakub Wilczyński i Bartek Sender.