Dyrektorka placówki Janina Hobgarska nie ma nic przeciwko straganowemu handlowi w centrum, ale nie podoba jej się bezpośrednie sąsiedztwo z BWA. – Galeria jest nie tylko w środku. Jej część stanowią szyby, które zachęcają do odwiedzin i widać przez nie ekspozycję. Trudno chwalić taki stan, kiedy w to wszystko „wpisuje” się namiot straganu – usłyszeliśmy.
Kierownictwo galerii już od kilku miesięcy toczyło „boje” o to, aby zakazać handlowcom rozbijania namiotu niemal na progu BWA. – Dostałam zapewnienie z Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, że tu nic nie stanie – mówi J. Hobgarska. – Tymczasem niedawno temu stragan powrócił – podkreśla. Zgodził się na to zastępca prezydenta Jeleniej Góry Jerzy Łużniak.
– Miasto musi żyć! – odpowiada samorządowiec, którego pytamy, czy rzeczywiście taki stragan pasuje do wizerunku miejsca. – Dyrekcja BWA oburzała się, kiedy handlowano w sąsiedztwie placówki majtkami i skarpetami. Teraz to są warzywa. To nie powinno nikomu przeszkadzać – zaznacza zastępca prezydenta Jeleniej Góry. Dodaje przy tym, że MZDiM nie ma prawa czegokolwiek obiecywać, zwłaszcza jeśli chodzi o lokalizację sezonowych straganów.
– Nie rozumiem, dlaczego nie ulokować tego rodzaju działalności w jednym miejscu, choćby na targowisku – mówi Janina Hobgarska. Dopowiada, że to nierówne traktowanie kupców, skoro jedni nie mogą handlować w mieście, a drudzy mają „przywileje”.
Ulica Długa nie jest „straganowym” wyjątkiem. Nieestetyczne blaszaki znajdują się także przy innych ulicach. Przykładem jest Bankowa, choć tu są także bardziej estetyczne kioski. Jedynie z placu Ratuszowego zniknęły w końcu wątpliwej urody „kramy” z baranimi futrami oraz pamiątkami rodem z Zakopanego.